Wraca sprawa awarii dystrybutorów Orlenu. Co zrobił PIP?
Przed wyborami, przez stacje Orlen przetoczyła się fala "awarii" dystrybutorów. Tak przynajmniej informowały kierowców same stacje paliw. Obecnie dystrybutory już działają, tylko paliwo jest znacznie droższe.
Przypomnijmy, plaga "awarii" dotknęła stacje Orlenu pod koniec września. Szybko okazało się jednak, że owe "awarie" to zasłona dymna, którą chciano przykryć problemy związane z dystrybucją paliw. Przed wyborami Orlen sprzedawał paliwo w atrakcyjnej cenie (5,99 zł za litr benzyny), a eksperci wskazywali, że ten poziom cenowy jest utrzymywany sztucznie i podwyżki są nieuchronne.
Polacy tak tankowali, aż "popsuli" dystrybutory
Na apele ze strony Orlenu, żeby nie tankować na zapas, bo paliwa nie zabraknie, Polacy zareagowali w jedyny możliwy sposób - wygrzebali z garaży kanistry i ruszyli na stacje. To musiało się skończyć tak, jak się skończyło - mimo zaangażowanie wojskowych cystern, paliwa na wielu stacjach zabrakło. W tym samym czasie w internecie wypłynęła instrukcja, jaką otrzymywały stacje - kierowców miano informować nie o braku paliw, ale o rzeczonych" awariach" dystrybutorów.
Po wyborach ceny ostro ruszyły w górę (z ostatnich analiz rynkowych wynika, że od roku paliwa nie drożały tak szybko, jak obecnie), popyt spadł, więc i dystrybutory zaczęły działać.
Czy PIP coś zrobiła ws. awarii na Orlenie?
Jednak sprawy "awarii" nie zostawił senator (w nowej kadencji będzie posłem) KO Krzysztof Brejza. Zwrócił się do Państwowej Inspekcji Pracy (PIP) z pytaniem , co zrobiła w sprawie masowych "usterek" dystrybutorów. Odpowiedź zaskoczyła, można ją streścić jednym słowem: "nic".
PIP wyjaśniła, że liczba skarg dotyczących PKN Orlen przed wyborami nie wzrosła, jednak inspektorzy z medialnych doniesień mieli wiedzę o problemie z dystrybutorami. Żadnych działań z urzędu nie podjęli, bowiem - jak wyjaśnili - urządzenie wyłączone z eksploatacji (w tym wypadku dystrybutor) nie stwarza zagrożenia dla pracowników. Niewątpliwie jest w tym rozumowaniu logika.
Czy ktoś odpowie za masowe "awarie" dystrybutorów?
PIP wskazała również, że zbiorniki paliw i dystrybutory są pod nadzorem Urzędu Dozoru Technicznego i Państwowej Straży Pożarnej, są również nadzorowane jako urządzenia energetyczne, a pod względem właściwego odmierzania paliwa nadzór sprawują Urzędy Miar.
Na koniec PIP przyznała, że od dwóch tygodni nie odnotowała medialnych doniesień o awariach na stacjach Orlenu.
Wygląda więc na to, że w Polsce niespecjalnie istnieje instytucja, która jest w stanie się zająć "fejkowymi" awariami dystrybutorów. Może to być spowodowane tym, że ustawodawca nie przewidział, że ktoś kiedyś w ogóle wpadnie na pomysł, by w taki sposób oszukiwać kierowców.