Wjechał pod prąd autobusem i zablokował DTŚ. Teraz grozi mu kara 30 tys. zł

Policjanci z Chorzowa zdecydowali o zatrzymaniu prawa jazdy kierowcy autobusu, który w piątek wjechał pod prąd na DTŚ i zablokował na niej ruch, podczas próby zawrócenia. Odstąpili jednak od wystawienia mu mandatu, a zamiast tego skierowali wniosek o ukaranie kierującego do sądu.

Kierowca autobusu wjechał pod prąd na DTŚ

Przypomnijmy, że do niebezpiecznej sytuacji doszło w piątkowy wieczór 2 sierpnia. Jak relacjonowała Komenda Miejska Policji w Chorzowie, kierowca autobusu przegubowego, 67-letni mieszkaniec Rudy Śląskiej, wjechał na Drogową Trasę Średnicową pod prąd ignorując podstawowe przepisy oraz znaki. Było to szczególnie niebezpieczne, ponieważ DTŚ jest drogą szybkiego ruchu.

Kierujący szybko zorientował się w swojej pomyłce i próbował naprawić swój błąd, ale to tylko pogorszyło sytuację. Jak relacjonują policjanci na stronie swojej komendy:

Reklama

W efekcie nieodpowiedzialnego zachowania kierowcy autobusu, ruch na Drogowej Trasie Średnicowej był wstrzymany przez około pół godziny.

Jaka kara grozi kierowcy autobusu, który jechał pod prąd DTŚ?

Całe zdarzenie nie doprowadziło na szczęście do żadnego wypadku ani kolizji. Kierowca autobusu był trzeźwy, a swoje zachowanie tłumaczył "chwilą zamyślenia".

Policjanci zatrzymali mężczyźnie prawo jazdy, ale uznali, że sprawa jest zbyt poważna, aby zakończyć ją na drodze postępowania mandatowego. Zamiast tego skierowali wniosek o ukaranie kierowcy do sądu. Maksymalna kara jaką może on wymierzyć za wykroczenia drogowe to 30 tys. zł.

Drogowa Trasa Średnicowa to najważniejsza - obok odcinka autostrady A4 - arteria drogowa w Górnośląsko-Zagłębiowskiej Metropolii. Zbliżona standardem do drogi ekspresowej, wytyczona w pobliżu centrów miast, obsługuje ruch lokalny.

INTERIA.PL/PAP
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy