Ukradli auto, zabili dziecko. Odpowiedzą za wykroczenie

Skrajna głupota, brak zdrowego rozsądku i ogromna tragedia. Te słowa najlepiej opisują wypadek, do którego doszło w Chicago. Dwóch nastolatków jadących kradzionym Hyundaiem z impetem uderzają w wielkiego Forda - wszyscy pasażerowie odnoszą poważne obrażenia, a 6-miesięczne dziecko ginie w szpitalu. Całe zdarzenie nagrały kamery.

Do koszmarnego w skutkach zdarzenia doszło w Chicago na skrzyżowaniu West Washington Boulevard i North Kostner Avenue po godz. 17.00. Dwóch młodych chłopaków - w wieku 17 i 14 lat - rozpędzonym Hyundaiem wymusili pierwszeństwo na skrzyżowaniu, a następnie z impetem uderzyli w bok wielkiego Forda. Po obydwu autach od razu widać, że nie obejdzie się bez ofiar.

Ukradli auto i zabili dziecko

Nastolatkowie, jak się okazało, do samochodu nie mieli prawa wsiadać. Do tego konkretnego się włamali, a następnie ruszyli w miasto, by dla “zabawy" stwarzać zagrożenie dla siebie i innych. Wreszcie spotkali na swojej drodze wielkiego Forda F-150, który przyjął na siebie mocne uderzenie. Tym autem kierowała 34-letnia kobieta, która wiozła trójkę dzieci - dwie córki w wieku 15 i 7 lat oraz 6-miesięcznego synka.

Reklama

Zabójcy odpowiedzą za wykroczenie

Na skutek uderzenia wszyscy pasażerowie odnieśli poważne obrażenia i zostali przetransportowani do szpitala. Najmłodszemu dziecku pękła czaszka, co doprowadziło do obrzęku mózgu. Christian zmarł w szpitalu. Jak podają lokalne media, zatrzymanym nastolatkom zostaną postawione zarzuty. Nikt natomiast nie ma pojęcia, dlaczego włamywacze, którzy doprowadzili do wypadku i śmierci małego dziecka, mają odpowiedzieć przed sądem za “wtargnięcie na posesję"... 

***

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: wypadki drogowe
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy