Toyota wstrzymuje dostawy diesli. Jest problem z homologacją

Paweł Rygas

Paweł Rygas

Aktualizacja

Toyota wstrzymała sprzedaż kilku modeli napędzanych silnikami wysokoprężnymi. Powodem są nowe zarzuty dotyczące nieprawidłowości w certyfikowaniu przez firmę wprowadzanych na rynek silników Diesla. Podobnie jak w przypadku słynnej afery Diesel Gate Volkswagena, chodziło o zaniżanie rzeczywistej emisji spalin. Oprogramowanie sterujące jednostek poddawanych certyfikacji różniło się od tego, jakie trafiało do aut sprzedawanych seryjnie.

Toyota wstrzymała sprzedaż samochodów z silnikami Diesla. Firma oszukiwała na testach homologacyjnych
Toyota wstrzymała sprzedaż samochodów z silnikami Diesla. Firma oszukiwała na testach homologacyjnychGetty Images

Toyota nie ma ostatnio dobrej passy. Po gigantycznej wpadce dotyczącej fałszowania wyników testów zderzeniowych przez należącą do japońskiego giganta markę Daihatsu, nad producentem kolejny raz zebrały się czarne chmury. Tym razem chodzi o fałszowanie wyników emisji spalin w przypadku oferowanych przez Toyotę aut wyposażonych w silniki Diesla.

Problem z silnikami Diesla. Toyota pod lupą śledczych

W poniedziałek, 29 stycznia, przedstawiciele marki Toyota Industries Corporation (TICO), która znana jest głównie z produkcji wózków widłowych, ogłosili, że sześć modeli jednostek napędowych wózków widłowych i maszyn budowlanych "naruszało niektóre krajowe wymogi homologacyjne". Spółka poinformowała też władze Toyoty o wykryciu nieprawidłowości dotyczących homologacji trzech rodzajów silników wysokoprężnych stosowanych do napędu samochodów. W efekcie Toyota Industries Corporation ogłosiła wstrzymanie dostaw wspomnianych jednostek napędowych, a Toyota poinformowała o zawieszeniu sprzedaży wyposażonych w nie modeli.

Jak czytamy w oficjalnym oświadczeniu japońskiego giganta, silniki homologowane przez Toyota Industries Corporation (TICO) miały różnić się oprogramowaniem sterującym od tych, które trafiały pod maski sprzedawanych samochodów. Chodziło o uzyskanie lepszych wyników niż w przypadku samochodów, które naprawdę trafiły na drogi.

Podczas testów certyfikacyjnych mierzono moc wyjściową silników przy użyciu ECU z oprogramowaniem różniącym się od oprogramowania stosowanego w produkcji masowej - czytamy w oficjalnym oświadczeniu Toyoty.

Mowa o silnikach oznaczonych kodami:

  • 1GD (2,8 l),
  • 2GD (2,4 l),
  • F33A (3,3 l).

Problem dotyczyć ma kilku popularnych model, jak np.:

  • Toyota Hiace,
  • Toyota Hilux,
  • Toyota Fortuner,
  • Toyota Innova,
  • Toyota Land Cruiser 300.

Na liście aut z silnikami wysokoprężnymi, których sprzedaż została właśnie wstrzymana, znalazł się też Lexus - model LX 500d.

Toyota ma problem z TICO. Chodzi o silniki Diesla

Wstrzymanie sprzedaży aut z silnikami wysokoprężnymi to efekt działalności specjalnej państwowej komisji powołanej do wyjaśnienia nieprawidłowości w sposobie certyfikowania silników wysokoprężnych Toyota Industries Corporation opracowanych na potrzeby maszyn budowlanych.

Na podstawie wyników dochodzenia firma TICO podjęła dziś decyzję o tymczasowym zawieszeniu dostaw silników, których to dotyczy. Toyota podjęła również decyzję o tymczasowym zawieszeniu dostaw pojazdów wyposażonych w silniki, których dotyczy problem - czytamy w oświadczeniu japońskiego koncernu.

Żaden z samochodów z "wadliwymi" silnikami nie trafił na rynek Ameryki Północnej, ale pojazdy oferowano m.in. w: Azji, Afryce, Europie, Japonii, na Bliskim Wschodzie. Toyota nie informuje, jaka jest skala zjawiska i kiedy samochody z silnikami wysokoprężnymi wrócą do oferty.

Tylko w 2023 roku Toyota sprzedała w Europie 23 988 Land Cruiserów, 60 922 Hiluxów i 2795 egzemplarzy Lexusa LX. Nie wszystkie z nich korzystały jednak z "zakwestionowanych" silników.

W oświadczeniu japońskiego giganta czytamy m.in. że jako zleceniodawca badań homologacyjnych firma ubolewa, iż "nie była wystarczająco uważna i świadoma faktu, że procedury nie zostały przeprowadzone zgodnie z przepisami prawa i przepisami".

Producent deklaruje też, że przeprowadził wewnętrzne badania i nie ma potrzeby wprowadzania zmian w sprzedanych już pojazdach, które - w opinii Toyoty - spełniają "standardy wydajności".

Toyota Industries Corporation oszukiwała na testach. Poszli drogą Volkswagena?

Afera to pokłosie kontroli, jaką wdrożono w spółkach Toyoty po głośnej aferze dotyczącej fałszowania wyników testów zderzeniowych Daihatsu. Ujawniono wówczas, że przez ponad 30 lat w Daihatsu sfałszowano wyniki testów zderzeniowych aż 64 modeli samochodów, w tym kilku modeli sygnowanych logo Toyoty. W efekcie przed końcem roku Daihatsu - czasowo - wstrzymało sprzedaż wszystkich swoich pojazdów, a 26 stycznia japońskie władze cofnęły decyzje homologacyjne dotyczące trzech oferowanych przez markę na rodzimym rynku modeli.

Warto przypomnieć, że w 2022 roku na jaw wyszła afera dotycząca fałszowania wyników emisji spalin przez należącą do Toyoty markę Hino (producent pojazdów użytkowych). Proceder dotyczył ponad 600 tys. pojazdów wprowadzonych na rynek od 2003 roku. 

Czy w tym wypadku sprawa nie okaże się rozwojowa? Czas pokaże.

Jak poinformował Interię Robert Mularczyk z Toyoty - "Potencjalne nieścisłości homologacyjne dotyczą zawartych danych mocy maksymalnej i maksymalnego momentu obrotowego. Nie mają wpływu na obecnie komunikowane wartości emisji spalin. Nie wpływają także na bezpieczeństwo jazdy, czy osiągi oraz dzielność pracy napędu".

Sprawa jest obecnie sprawdzana przez pion fabryczny Toyoty. Oczekujemy finalnej informacji dotyczącej samych wartości mocy i momentu.
tłumaczy Mularczyk.
Czy podwodne tunele przemakają? Sprawdzamy toGeekWeekINTERIA.PL
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas