Toyota, Volvo i Porsche na różnych biegunach ws. autonomicznej jazdy
Większość koncernów motoryzacyjnych otwarcie mówi o planach rozwoju technologii autonomicznej jazdy, nad którą pracują także firmy z Doliny Krzemowej. Przykłady Toyoty, Volvo i Porsche pokazują jak różne może być podejście do zastosowania tej technologii.
Koncern Volvo zapowiedział, że w 2017 roku na ulice Goeteborga ma wyjechać 100 specjalnie przygotowanych modeli XC90 wyposażonych w system Drive Me pozwalający na poruszanie się po wybranych odcinkach dróg bez udziału kierowcy. Już obecnie szwedzki producent testuje tam prototypy autonomicznych aut, które poruszają się wraz z innymi samochodami w ruchu miejskim, a nie tylko po zamkniętych odcinkach testowych.
Rzecznik prasowy Volvo Polska Stanisław Dojs tłumaczył PAP, że producent chce, aby kierowca wsiadając do ich samochodu autonomicznego miał ważne prawo jazdy i brał za pojazd odpowiedzialność.
"Wszystko wskazuje na to, że Volvo jako pierwsze udostępni te samochody w ruchu ulicznym i będzie to na początku Goeteborg. Przy czym jest to trochę inna idea niż prezentuje np. Google, które proponuje typowo miejskie auta. Volvo chce zaproponować normalne samochody, w których trzeba mieć prawo jazdy, być trzeźwym i brać za niego odpowiedzialność. To jest ta różnica" - podkreślał Dojs.
"Wsiada się do takiego samochodu, wyjeżdża (samodzielnie) z uliczek osiedlowych, a samochód jest autonomiczny na określonej trasie liczącej mniej więcej 70 km, która jest najbardziej zakorkowana np., która przyjmuje ok. 70 proc. ruchu aglomeracji Goeteborga. Tam gdzie prowadzenie jest nudne, tam gdzie nic ono nie wnosi, tam właśnie będziemy mogli przełączyć się w tryb autonomiczny, tak jak obecnie włączamy tempomat" - mówił przedstawiciel Volvo. Podkreślił jednocześnie, że wiele wskazuje na to, że "będzie to pierwszy w ogóle na świecie wdrożony całościowo projekt samochodów dostępnych publicznie, które można wypożyczyć".
Dojs podsumował, że koncepcja Volvo zakłada autonomiczną jazdę głównie w warunkach np. zakorkowanych ulic na trasach, a nie przejazd np. pod konkretny adres.
Tymczasem koncern motoryzacyjny Toyota zapowiedział, że do ok. 2020 roku chce sprzedawać samochody autonomiczne, które będą samodzielnie poruszać się po autostradach. Szacuje, że wprowadzenie do użytku takich pojazdów zwiększy poziom bezpieczeństwa na drogach.
Jednak koncepcja Toyoty zakłada poruszanie się autonomicznych samochodów nie w miastach, ale na długich trasach - tłumaczył PAP prezes Toyoty na Europę Środkową Jacek Pawlak. Zwrócił uwagę, że tego typu auta w ruchu miejskim powodują korki i tamują ruch.
"My mamy inną koncepcję. Uważamy, że system autopilota najlepiej będzie wykorzystywany nie w ruchu miejskim, bo chyba wtedy sami sobie damy radę z prowadzeniem samochodów, ale szczególnie na długich trasach. Będzie mieć zastosowanie, gdy wybieramy się np. na wakacje lub w dłuższą podróż" - podkreślał Pawlak.
"Wsiadamy do samochodu np. o 23, a godzinę później jak jesteśmy zmęczeni włączamy autopilota i po sześciu czy siedmiu godzinach budzimy się wypoczęci, bardzo blisko celu podróży. (...) Auto będzie samodzielnie poruszać się bardzo bezpiecznie na autostradzie. Będzie samo wjeżdżało i zjeżdżało z autostrady, będzie także samodzielnie zmieniać pas ruchu. Oczywiście zawsze zachowa bezpieczną odległość - to wszystko będzie mierzone przez szereg systemów, laserów, czujników. To wszystko jest w pełni zautomatyzowane" - tłumaczył prezes Toyoty na Europę Środkową.
Zapewnił jednocześnie, że koncern zakłada, iż samochody będą poruszać się bez konieczności instalowania na drogach dodatkowej infrastruktury. Sam będzie reagować na zmieniające się warunki drogowe. "To wszystko to niedaleka przyszłość" - podkreślał Pawlak.
Natomiast zupełnie inną filozofię przedstawił niedawno w wywiadzie dla niemieckich mediów prezes Porsche Oliver Blume. Zapowiedział, że jego firma nie będzie w ogóle pracować nad technologią samochodów autonomicznych, ponieważ ich klienci "chcą sami prowadzić" auta. Zupełnie inną strategię prezentuje jej spółka matka, czyli Volkswagen. Ten z kolei zakłada rozwijanie prac nad takimi rozwiązaniami.
Nad rozwiązaniami samochodów autonomicznych pracują także m.in. Audi, Mercedes, Nissan, Renault, Tesla, a także koncerny elektroniczne i informatyczne Apple i Google.
Analitycy Boston Consulting Group przewidują, że do 2025 roku 13 proc. samochodów będzie wyposażonych w technologie umożliwiające jazdę autonomiczną.
Natomiast na początku br. ogłoszono, że Stany Zjednoczone planują przeznaczyć 4 mld dol. w ciągu 10 lat, by przyśpieszyć wprowadzenie samokierujących samochodów na swoje drogi.
Celem planu przedstawionego przez amerykański Departament Transportu jest wprowadzenie jednolitych przepisów we wszystkich stanach USA i wyeliminowanie tzw. ludzkiego błędu. Departament przedstawi nowe zasady wprowadzania takich samochodów na drogi w ciągu sześciu miesięcy.
Plan został dobrze przyjęty przez firmy pracujące nad takimi samochodami, jak Tesla, Google, Ford, General Motors czy Volvo. Wcześniej kilka firm skarżyło się, że różne przepisy w poszczególnych stanach stanowiły problem dla rozwoju autonomicznych samochodów.