To już koniec golfa!
W historii motoryzacji pełno jest samochodów, które mimo rewolucyjnych rozwiązań technicznych czy olśniewającego piękna karoserii, nie odniosły większego sukcesu. Przykłady można mnożyć.
NSU Ro 80, alfa romeo 166, czy chociażby citroen XM to absolutny margines rynku, głównie dlatego, że wyprzedzały swoją epokę. Piękno i geniusz konstruktorów nie zawsze przekładają się na wyniki sprzedaży.
Na wysmakowaną linię i zaawansowaną technikę pozwolić mogą sobie nieliczni. Większość ludzi wymaga jednak od samochodu czegoś zupełnie innego. Po pierwsze tego, żeby... był. Żeby można go było kupić za stosunkowo niewielkie pieniądze i bezstresowo używać przez kilka kolejnych lat.
Przy okazji samochód mógłby być też w miarę przestronny i łatwy w prowadzeniu, czyli - jednym słowem - przeciętny. Właśnie takie auta mają największe szanse na spektakularny sukces. Kluczem do auta idealnego są proporcje - zrównoważenie wszystkich wymienionych cech.
Jeśli uda nam się opracować wóz, który spełniać będzie wymienione kryteria, możemy przypuszczać, że uda nam się zarobić miliardy dolarów. Zachowawcza stylistyka sprawi, że samochód niezbyt szybko się zestarzeje, z czasem będzie też można przenieść linię produkcyjną do innego, mniej rozwiniętego kraju i, przynajmniej na lokalnych rynkach, zacząć wszystko do początku.
W ten sposób postępuje wielu producentów. W Iranie wciąż kupić można np. fabrycznie nowego peugeota 405 czy zmodyfikowaną wersję citroena ZX. Daewoo nexia, będąca w zasadzie zmodyfikowaną wersją opla kadetta ciągle pozostaje jeszcze w ofercie chociażby na Ukrainie, czy w Rosji.
Kiedyś przychodzi jednak taki czas, gdy dalsza produkcja staje się nieopłacalna. Kolejne, wymuszane przez normy bezpieczeństwa czy czystości spalin, modernizacje wymagają przestawienia linii produkcyjnych, a to wiąże się z ogromnymi kosztami. Dla samochodu oznacza to przeważnie koniec, chociaż producenci niechętnie używają słów "zakończenie produkcji". Przeważnie mówi się jedynie o jej zawieszeniu (dla przykładu produkcja poloneza "zawieszona" została 22 kwietnia 2002 roku).
Właśnie taki los spotkał niedawno jedną z europejskich ikon współczesnej motoryzacji. Volkswagen oficjalnie "zawiesił" produkcję wytwarzanego w RPA citi golfa, czyli zmodernizowanej wersji pierwszej serii najpopularniejszego z kompaktów. Samochód, który zniknął z Europy w 1984 (produkcja rozpoczęła się w 1974) roku, w Afryce doczekał się kilku modernizacji. W układzie wydechowym pojawił się katalizator, kilkukrotnie zmieniano projekt wnętrza, które w ostatnim modelu przeszczepiono z poprzedniej generacji skody fabii. W standardowym wyposażeniu ostatnich serii pojawiły się również: radio oraz poduszka powietrzna, której zadanie w przypadku samochodu, którego konstrukcja ma przeszło 35 lat, mogło być jedynie psychologiczne...
Z technicznego punktu widzenia zmieniło się jednak niewiele. Podstawowe wersje napędzane były np. 1,4-litrowym silnikiem benzynowym zasilanym przez gaźnik. 1,6-litrowa wersja z wtryskiem paliwa wymagała dopłaty. Archaiczna konstrukcja (masa własna - zaledwie 805 kg) sprawiała jednak, że nawet mniejszy silnik radził sobie z autem całkiem dobrze. Słabsza wersja przyspieszała do setki w 11,4 s, mocniejsza, o pojemności 1,6 l w zaledwie 9,2 s. To wynik, który nawet dzisiaj może robić wrażenie.
Ostatni nowy golf serii pierwszej zjechał z linii produkcyjnej 2 listopada. Seria ostatnich 1000 sztuk wyróżniona została specjalną tabliczką na desce rozdzielczej. Auta trafiły w ręce kolekcjonerów na całym świecie. Była to ostatnia szansa, by kupić uznanego youngtimera z prawdziwego zdarzenia. W dodatku bezwypadkowego i z roczną gwarancją!