Te usterki dziesiątkują niemieckie samochody. Co psuje się najczęściej?
Niemieccy kierowcy prawie 3,5 mln razy skorzystali z pomocy drogowej ADAC w 2021 roku. Co najczęściej psuło się w ubiegłym roku w samochodach jeżdżących po niemieckich drogach, które - z czasem - trafią najpewniej do Polski?
3,5 mln interwencji oznacza to, że mobilni mechanicy, którzy z uwagi na kolor swoich pojazdów nazywani są często "żółtymi aniołami", każdego dnia pomagali kierowcom średnio 9 268 razy. To o 3,1 proc. więcej niż w roku 2020. Na niemieckich drogach wciąż dostrzec można jednak skutki koronawirusa. W porównaniu do "przedpandemicznego" roku 2019 liczba interwencji mobilnych mechaników zmalała o około 7,5 proc. Mimo tego kierowcy żółtych aut pomocy drogowej ADAC pokonali w ubiegłym roku dystans - uwaga - 48 mln km! To 1/3 dystansu dzielącego Ziemię od Słońca!
Nie jest tajemnicą, że na częstotliwość wezwań serwisantów ogromny wpływ ma panująca aura. W ubiegłym roku najbardziej pracowitymi dniami były dla nich 15 i 12 lutego, gdy kierowcy prosili o pomoc odpowiednio 21 627 i 21 271 razy.
W Niemczech odnotowano wówczas jeden z poważniejszych "ataków" zimy z dużymi opadami śniegu i temperaturą poniżej zera. Co najczęściej psuło się w ubiegłym roku w samochodach jeżdżących po niemieckich drogach?
ADAC o tym, co psuje się w samochodach
Od lat statystyka wygląda podobnie. Główną przyczyną wezwań serwisantów (aż 46,2 proc.) jest awaria akumulatora.
Drugie miejsce (15,5 proc. wezwań) dotyczy problemów z - szeroko pojętym - silnikiem. Do tego zestawienia trafiają nie tylko usterki mechaniczne, ale też związane z wtryskiem paliwa czy zapłonem (świece, przewody, cewki, czujniki itd.).
Trzecią pozycję na liście (14,8 proc. wezwań) stanowią awarie układu kierowniczego, hamulcowego, napędowego lub... nadwozia. W tym zestawieniu znajdziemy więc zarówno: uszkodzone przekładnie kierownicze, zablokowane elektryczne hamulce ręczne, zepsute skrzynie biegów czy... problemy z rozładowaną baterią w kluczyku, która uniemożliwia dostanie się do pojazdu.
Na stosunkowo dalekiej, czwartej, pozycji znalazła się - szeroko pojęta elektryka. Usterki alternatorów, rozruszników, oświetlenia czy okablowania (np. uszkodzenia poczynione przez zwierzęta) odpowiadały za 10,2 proc. interwencji "żółtych aniołów".
Kolejna kategoria to uszkodzenia ogumienia. Biorąc pod uwagę, że większość współczesnych aut wyposażona jest wyłącznie w system naprawczy, który nie pozwala na załatanie opony uszkodzonej chociażby w czasie "atakowania" krawężnika, wynik 7 proc. wezwań należy uznać za stosunkowo niewielki. O dobrej kondycji niemieckich aut i wysokiej jakości paliw świadczy zaledwie 3,1 proc. wezwań związanych z usterką układu paliwowego (np. zatkany filtr paliwa). W tym miejscu warto dodać, że tylko 1,2 proc. wezwań dotyczyło problemów ze strony układu wydechowego, w tym zatkanego filtra cząstek stałych czy uszkodzenia katalizatora.
Powodem 1,9 proc. wezwań była niesprawność układu chłodzenia, ogrzewania lub klimatyzacji pojazdu.
Raport ADAC: coraz więcej zepsutych elektryków
ADAC zwraca uwagę na szybki wzrost interwencji związanych z usterkami elektrycznych pojazdów. W roku 2021 zanotowano już 25 tys. takich interwencji. Rok wcześniej było ich zaledwie 9 tys. Za skokowy wzrost odpowiada rosnąca popularność elektryków. Jeszcze w roku 2020 po niemieckich drogach jeździło ich nieco ponad 194 tysięcy. Rok 2021 zamknął się liczbą 356 tys. zarejestrowanych aut tego typu.
W przypadku aut elektrycznych główną przyczyną awarii był 12-voltowy akumulator rozruchowy. Rzadko dochodziło też do usterek akumulatora trakcyjnego, silnika trakcyjnego czy układu ładowania.
***