Szok cenowy w salonach. "Tanie auto" to dziś takie za 100 tys. zł
Kompaktowy elektryk, a może kawalerka w centrum średniej wielkości miasta? Pytanie nie jest wcale pozbawione sensu. Przed podobnym dylematem stają dziś np. klienci rozważający zakup samochodu elektrycznego.
To nie żart. Instytut Samar podał właśnie kolejne notowania "indeksu cenowego" - wskaźnika stworzonego dla monitorowania zmian cen na rynku samochodów. Dobra wiadomość jest taka, że w lipcu "dynamika wzrostu cen" nowych aut była mniejsza niż w czerwcu. Średnie ceny nie napawają jednak optymizmem.
Co ciekawe najmniejszy - w skali miesiąc do miesiąca - wzrost cen dotyczył samochodów z napędem elektrycznym i zamknął się "symbolicznym" wynikiem +2,6 proc. Średnio o 4,24 proc. droższe niż w czerwcu były samochody segmentu premium. Największy wzrost +7,19 proc. w stosunku do czerwca - zanotowano w przypadku marek popularnych.
Nie oznacza to jednak, że klienci rozważający zakup samochodu z napędem elektrycznym mają powody do zadowolenia.
To kwota pozwalająca na zakup kawalerki lub niewielkiego mieszkania (około 40 metrów kwadratowych) w większości średnich miast w Polsce.
Blisko historycznego rekordu z czerwca utrzymuje się też średnia ważona sprzedaży nowych samochodów bez podziału na rodzaj napędu. W lipcu wynosiła ona 174,3 tys. zł. Spieszę jednak wyjaśnić, że nie wynika ona jedynie z galopującej inflacji. Po części jest ona też efektem zakupów flotowych przez firmy, które coraz częściej decydują się na pojazdy segmentu premium. Z danych Samaru wynika, że średnia ważona cena sprzedaży nowego auta (bez uwzględnienia rabatów) dla "kanału flotowego", który pokrywa dziś 61 proc. rynku nowych aut w Polsce, wyniosła w lipcu aż 183,3 tys. zł.
W tym miejscu należy się jednak słowo wyjaśnienia, bo zwrot przedsiębiorstw w stronę aut segmentu premium to zjawisko złożone. Często nie chodzi wcale o chęć przypodobania się pracownikom czy zrobienia lepszego wrażenia na kontrahentach lecz... dostępność pojazdów. W wielu markach priorytety produkcyjne mają dziś modele w wyższych konfiguracjach, które zapewniają producentom wyższe marże.
Mówiąc wprost - na samochody w podstawowych konfiguracjach czekać trzeba nawet trzykrotnie dłużej, a na to duża część klientów flotowych nie może sobie pozwolić.
Wzrosty cen mocno dają się też we znaki klientom indywidualnym. W lipcu największe - oscylujące wokół 10 proc. podwyżki cen - zanotowały głównie marki popularne:
- Ford,
- Mazda,
- Dacia,
- Citroen,
- Alfa Romeo,
- Suzuki.
Z danych Samaru wynika, że średnia ważona cena nowego samochodu kupionego przez klienta indywidualnego wyniosła w lipcu aż 150,3 tys. zł. Rekordy cenowe biją też samochody na rynku wtórnym. Z danych AAA Auto - sieci dealerów monitorującej cały rynek pojazdów używanych w Polsce (analizy obejmują wszystkie serwisy ogłoszeniowe) - średnia cena używanego samochodu w Polsce wyniosła w sierpniu 32 900 zł. Ze statystycznego punktu widzenia, za taką kwotę rodacy kupowali przeciętnie auto w wieku 11,7 roku z przebiegiem 177 tys. km.