Szef Audi zwolniony. Nie mógł pracować, bo siedzi w więzieniu...

Rupert Stadler, szef Audi i najwyższy rangą przedstawiciel koncernu Volkswagena zatrzymany w wyniku afery dieselgate, opuścił niemiecki koncern.

Audi wydało właśnie oświadczenie, w którym poinformowało, że "Pan Stadler opuszcza firmę ze skutkiem natychmiastowym i nie będzie już pracował dla Grupy Volkswagen". Na odejście Stadlera zgodziła się rada nadzorcza Volkswagen AG i Audi AG. Decyzja o opuszczeniu koncernu to wynik przedłużającego się tymczasowego aresztowania, które uniemożliwia pełnienie obowiązków służbowych. Teraz Stadler będzie mógł "skoncentrować się" na swojej obronie.

Stadler trafił do aresztu latem ubiegłego roku i od tego czasu pozostaje "do dyspozycji" wymiaru sprawiedliwości. Po zatrzymaniu obowiązki szefa Audi przejął Bram Schot.

Reklama

Przedstawiciele niemieckiego koncernu utrzymują, że żaden z dyrektorów zarządzających nie miał świadomości stosowania nielegalnego oprogramowania mającego fałszować rzeczywistą emisję spalin. Innego zdania pozostaje oskarżyciel, który zarzuca Stadlerowi, że świadomie dopuścił do wprowadzenia na rynek "zainferkowanych" pojazdów. Szacuje się, że w skali całego koncernu, afera dieselgate objęła 11 mln samochodów.

Ruper Stadler rozpoczął swoją karierę w Audi w 1990 roku. W 2003 roku powołano go na członka zarządu producenta z Ingolstadt. Stanowisko prezesa powierzono mu w 2007 roku. W 2010 roku został też członkiem zarządu Volkswagen AG.

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama