Stłuczka? Bez paniki!
Każdego dnia na polskich drogach dochodzi do około 1050 kolizji drogowych, czyli sytuacji, w których nie ma ofiar ani rannych.
Większość stłuczek ma miejsce w godzinach szczytu, gdy zaspanym lub zmęczonym pracą kierowcom trudno jest się skoncentrować. Niestety, przy obecnym natężeniu ruchu wystarczy zaledwie ułamek sekundy, by przód naszego auta zintegrował się ze zderzakiem poprzedzającego pojazdu. Najczęstszym rodzajem kolizji jest właśnie najechanie na tył.
Mimo, że w zeszłym roku doszło w Polsce aż do 381 768 kolizji, dla uczestników stłuczki tego typu zdarzenie zawsze wiąże się z dużym stresem. Wielu kierowców przestaje wówczas logicznie myśleć, czego skutki odczuwają kolejni, Bogu ducha winni pechowcy, tkwiący w kilometrowych korkach.
Co należy zrobić, gdy staniemy się uczestnikiem kolizji? Po pierwsze, upewnijmy się, że na pewno nikomu nic się nie stało. Jeśli jesteśmy pewni, że nikt nie ucierpiał należy jak najszybciej, o czym zapomina wielu kierowców, usunąć uszkodzone pojazdy z jezdni! Niewielka stłuczka w godzinach szczytu może w znaczny sposób wydłużyć miejskie korki.
Usuń auto, nie korkuj miasta!
Zanim zabierzemy się za usunięcie aut, dla własnego bezpieczeństwa, zróbmy jednak kilka zdjęć pojazdów i miejsca kolizji. W aparaty wyposażone są dzisiaj praktycznie wszystkie telefony komórkowe, więc z wykonaniem takiej dokumentacji (uwzględniającej dokładne położenie samochodów) nie powinno być najmniejszych problemów.
Czasami zdarzają się stłuczki, po których uszkodzenia są na tyle poważne, że pojazd nie może poruszać się o własnych siłach (można spróbować zjechać z drogi np. za pomocą rozrusznika!). Wówczas, by ostrzec kierowców jadących z tyłu bezwzględnie należy ustawić za pojazdami trójkąt ostrzegawczy. Dobrze jest również poprosić o dane kontaktowe świadków. Wprawdzie ustalenie winnego jest przeważnie dziecinnie łatwe, ale w przypadku, gdy ten uchyla się od odpowiedzialności, zeznania świadka okażą się nieocenione.
Policja często jest zbędna
W przypadku większości typowych stłuczek, na szczęście, nie ma przeważnie problemu z ustaleniem sprawcy. W przypadku najechania na tył w zasadzie zawsze winę za zdarzenie ponosi kierowca drugiego pojazdu. Jeśli ten przyznaje się do popełnionego błędu NIE MA OBOWIĄZKU wzywania na miejsce policji. Oczekiwanie na jej przyjazd potrafi wydłużyć się nawet do kilku godzin, w czasie których, spokojnie załatwilibyśmy wszystkie formalności w zakładzie ubezpieczeniowym.
Policję wezwać trzeba tylko wówczas, gdy istnieje prawdopodobieństwo popełnienia przestępstwa (np. sprawca jest pod wpływem alkoholu), jeśli nasze wątpliwości budzi stan techniczny i dokumenty drugiego pojazdu (sprawdźmy ważność polisy OC i przeglądu rejestracyjnego) oraz gdy nie potrafimy dogadać się, co do winy.
Jak napisać oświadczenia
Jeżeli sprawca poczuwa się do odpowiedzialności czekanie na policję mija się z celem. Wystarczy w dwóch egzemplarzach spisać oświadczenie, które opisywać będzie przebieg zdarzenia. Dokument taki zawierać powinien dane uczestników (imię i nazwiska kierowców i właścicieli aut - jeśli nie są nimi kierowcy), numery rejestracyjne uczestniczących w stłuczce pojazdów, numery polis i nazwy firm ubezpieczeniowych oraz możliwie najdokładniejszy opis zdarzenia (najlepiej zobrazowany rysunkiem poglądowym).
Notatka taka powinna być sporządzona w dwóch jednobrzmiących egzemplarzach i podpisana przez każdego z kierowców uczestniczących w kolizji.
Tego typu dokument okaże się bardzo przydatny dla firmy ubezpieczeniowej, która będzie musiała odtworzyć przebieg zdarzenia. Pamiętajmy jednak, że NIE JEST ON RÓWNOZNACZNY z przyznaniem się do winy. Dlatego właśnie sprawca powinien napisać również krótkie oświadczenie o winie (powinno zawierać te same dane, co poprzedni dokument).
Dysponując takim pismem najlepiej od razu wybrać się do firmy ubezpieczeniowej, która obsługuje pojazd sprawcy. Większość z nich wymaga bowiem, by sprawca osobiście złożył u nich wyjaśnienia na temat zdarzenia - udostępniając firmie nasze dokumentu ułatwiamy jej pracę.
Zadzwoń do ubezpieczyciela
Dobrze jest też od razu - z miejsca zdarzenia - zadzwonić do ubezpieczyciela sprawcy, dzięki czemu sprawa zostanie szybko odnotowana i zajmie się nią odpowiedni pracownik firmy, który udzieli nam też wskazówek dotyczących dalszego postępowania.
Mając stosowne oświadczenia, po poinformowaniu firmy ubezpieczeniowej, pozostaje nam już tylko czekać na spotkanie z rzeczoznawcą, który wyceni powstałe szkody.
Zostań fanem naszego profilu na Facebooku. Tam można wygrać wiele motoryzacyjnych gadżetów, oraz już niebawem... samochód na weekend z pełnym bakiem! Wystarczy kliknąć w "lubię to" w poniższej ramce.