Spełniłem swoje marzenie. Dojechałem Jeepem do Ameryki

Przyznaję, że o takim wyczynie marzyłem od dłuższego czasu. Teoretycznie jest to niemożliwe, jednak kilka dni temu udało mi się dotrzeć Jeep-em do Ameryki. Co więcej: przejechałem ją wzdłuż i w szerz, a na koniec zawitałem do Kadyn nad Zalewem Wiślanym, gdzie miał miejsce zlot miłośników marki, czyli Camp Jeep PL.

 

Patrząc na mapę świata, dojechanie Jeepem z Polski do Ameryki wydaje się zadaniem co najmniej karkołomnym, żeby nie napisać: niemożliwym. Przy dość skromnym budżecie, niepozwalającym na organizację wielkiej wyprawy, postanowiłem zredukować nieco swoje plany i ostatecznie za cel obrałem sobie Amerykę, ale tą leżącą nieopodal Olsztynka.

Eksploracja Ameryki wymagała jedynie zjechania z bardzo wygodnej drogi S7, na węźle Olsztynek Zachód i już dosłownie po kilku minutach zameldowałem się na miejscu. Przejechanie Ameryki wzdłuż zajęło mi kolejną minutę, w szerz około 30 sekund i niezwykle zadowolony odhaczyłem kolejne zadanie na mojej życiowej liście „rzeczy koniecznych do zrobienia”.

Reklama

Camp Jeep PL 2023: używać, lubić, kochać

Mimo, że lubię motoryzację nigdy nie uważałem się za ortodoksyjnego fana jednej marki. Doceniam wiele firm, które zapisały się w historii ciekawymi modelami, a także interesującymi rozwiązaniami technicznymi. Nie mniej intrygującym zjawiskiem, ale już w szerszym rozumieniu, jest także zastępowanie grupy produktów tego samego typu, nazwą jednej firmy, będącej synonimem dla wszystkich innych.

Kiedy mówimy o obuwiu sportowym, każda para to po prostu „adidasy”, mimo że takie produkują setki firm na świecie. A z czym kojarzy wam się określenie „samochód terenowy”? Dla wielu z nas synonimem dla takiego pojazdu jest Jeep (czytaj: dżip). 

W momencie gdy na redakcyjnym mailu pojawiło się zaproszenie na coroczne spotkanie miłośników marki Jeep, bez wahania pobrałem skierowanie, by dokładnie spenetrować to jakże specyficzne środowisko i na własne oczy przekonać się, co to znaczy być „jeepiarzem”.

Nie powiem, zawsze zastanawiałem się, o czym miłośnicy marki rozmawiają na swoich spotkaniach. Oczami wyobraźni widziałem sprzeczkę podczas zjazdu najliczniejszej chyba nad Wisłą grupy, czyli Octavia Club Polska, kiedy to dwóch zadziornych właścicieli pojazdów czeskiej firmy próbowało udowodnić sobie wyższość pompowtryskiwaczy nad układem Common Rail (albo odwrotnie). 

Mnie obce są takie dywagacje, ale może tylko i wyłącznie dlatego, że moim prywatnym samochodem nie jest Skoda Octavia.

Podczas tegorocznej edycji Camp Jeep PL w Kadynach nad Zalewem Wiślanym spotkały się prawie trzy setki użytkowników wszelkiego rodzaju pojazdów amerykańskiej marki. Przez cztery dni mieli oni wiele okazji do rozmów, rywalizacji oraz integracji, a wszystko to za sprawą stowarzyszenia Jeep Owners Group Poland. 

Na hotelowym parkingu pojawiło się ponad 120 pojazdów, wśród nich również model Avenger, czyli elektryczny samochód roku wybrany głosami europejskich jurorów. Co ważne – Avenger, mimo amerykańsko-włoskiej myśli technicznej, produkowany jest w Tychach, przez co wśród uczestników zlotu szybko określony został jako „swój”.

Camp Jeep PL 2023: czyli o czym rozmawiają miłośnicy marki

Nie zna życia ten, kto błota przynajmniej raz nie posmakował – tak w skrócie można opisać ludzi, dla których Jeep to coś więcej niż tylko środek transportu. W trakcie zlotu można było zobaczyć, jak różnorodna jest to grupa ludzi, połączona pasją do amerykańskiej marki i przygód, szukanych z dala od asfaltowych dróg.

Jak w każdej monokulturze, również wśród użytkowników Jeepów są różne stopnie wtajemniczenia. Jeepiarze wyróżniają przynajmniej trzy.

Świeżacy – to ci, którzy kupili swoje auto i praktycznie wersją salonową ruszają w teren, w poszukiwaniu off-roadowej adrenaliny. Oni nie wiedzą wiele o specjalnych oponach (pojęcia typu ATeki czy MTeki są im jeszcze obce), nie potrafią dobrze wykorzystywać skrzyni rozdzielczej, o reduktorze nie wspominając. Oni się dopiero uczą.

Drugi stopień wtajemniczenia to ci, którzy „zliftowali” swojego Jeepa. Dla nieobytych wyjaśniam, iż „liftowanie” to nic innego, jak podniesienie zawieszenie z wykorzystaniem dedykowanych marce zestawów. Dzięki temu zwiększamy prześwit, skok kół, a co za tym idzie również dzielność terenową. Jeśli jesteś na wczesnym etapie uzależnienia od marki, liftujesz co najwyżej 2 cale (w tej dziedzinie dominuje jankeski system miar). Pogłębianie się „nałogu” skutkuje coraz to wyższym „liftem”. 

Podobno historia motoryzacji zna przypadki, zdiagnozowane jako nieuleczalne (czyli jeździć i obserwować), nawet 10-calowych liftów. Oprócz emocji terenowych wiąże się to ze sporymi wydatkami, liczonymi w dziesiątkach tysięcy złotówek.

Trzecia grupa miłośników marki Jeep to ludzie, dla których dzień bez ubłoconych kół to dzień stracony. Tu już nie mówimy tylko o „liftowaniu”, tutaj w grę wchodzi poważna przebudowa zawieszenia, dużo większe koła, profesjonalne opony i wiele innych urządzeń przydatnych w czasie jazdy poza ubitymi traktami. O tak trywialnych rzeczach jak wyciągarki nawet nie wspominam, bo to w świecie off-roadowców „oczywista oczywistość”.

Jeśli jesteś w trzeciej grupie zaawansowania, wydatków poniesionych na modyfikację swojego Jeep-a już dawno nie kontrolujesz. Bo i po co? Żeby się denerwować?

Za to w trakcie wieczornych dyskusji przy ognisku możesz chwalić się terenowymi zdobyczami i zaliczonymi wyprawami. Im było trudniej, tym dla ciebie było lepiej, a wyrzucona do organizmu adrenalina mierzona była już w hektolitrach.

Camp Jeep PL 2023: dla każdego coś według jego potrzeb

Coroczne spotkanie fanów marki Jeep to przede wszystkim okazja do dobrej zabawy. Organizatorzy przygotowali aktywności dla każdego, bez względu na stopień wtajemniczenia. Były więc gry terenowe, próby sprawnościowe, mała przeprawówka, a także pokonywanie leśnych ostępów, gdzie kierunek jazdy wyznaczały głębokie koleiny w grząskim błocie.

Oczywiście jak na każdym zlocie, również na Camp Jeep PL, ważny był element społecznościowy. Wieczorek zapoznawczy w stylu hawajskim przełamał pierwsze lody, a współpraca na trasie była jeszcze lepsza.

Efektowne przejazdy przez głębokie błoto były nagradzane oklaskami, a wątpiący w swoje (i auta) możliwości, otrzymywali tak duże wsparcie grupy (a także profesjonalnych instruktorów), że prawie wszyscy pokonali wyznaczoną przez organizatora trasę.

Dwugodzinny rejs po Zalewie Wiślanym pozwolił nieco uspokoić pobudzone zmysły i mimo dużego zmęczenia najczęściej słychać było pytanie, czy znany jest już termin przyszłorocznego spotkania.

Eksploracja środowiska użytkowników prowadzi do bardzo ciekawych wniosków socjologicznych. Nie ważny jest model auta, zakres przeróbek, twoja profesja, czy wiek jeśli możesz dzielić pasję z innymi, podobnymi tobie.

- Jeep wciąga, jak błoto, kiedy zapomnisz o reduktorze – podsumował swoje zauroczenie marką jeden z uczestników tegorocznej edycji. – Obecność na kolejnej, jubileuszowej, dla mnie jest obowiązkowa – dodał inny.

***

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Jeep
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy