Śmierć w wodzie na samochodowym rajdzie. "Wszystko było amatorskie"

Jak już informowaliśmy podczas amatorskiego samochodowego Rajdu Żuławskiego w miejscowości Błotnik na Pomorzu doszło do tragicznego w skutkach zdarzenia. Jeden z samochodów biorących udział w zawodach zjechał z trasy i wpadł do przydrożnego kanału. Niestety pomimo szybkiej akcji ratunkowej, nie udało się uratować 34-letniego kierowcy i jego pilota.

Rajdowa honda civic po wyciągnięciu z wody
Rajdowa honda civic po wyciągnięciu z wody x-newsInformacja prasowa (moto)

Zdarzenie to zbulwersowało środowisko ludzi związanych z motosportem.  Poniżej co o tej tragedii napisał Łukasz Włoch, wieloletni kierowca i pilot rajdowy.

"Wydarzyła się kolejna tragedia jest mi jako zawodnikowi o 20-letnim stażu niezmiernie przykro, że to właśnie na poziomie rajdów amatorskich.

W zeszłym roku sam startowałem w tej imprezie i ją wygrałem z kierowcą, który jechał pierwszy raz w zawodach. Nasz samochód na tej trasie rozpędzał się do ponad 220 km/godz. Rozmawiając z organizatorami mówiłem im o moich obawach. Niestety,  musiało dojść do tej strasznej tragedii. Nie wyciągnęli wniosków z moich uwag, a wręcz straszyli, żebym nie robił afer, bo jestem z tego znany. Chciałbym żeby teraz spojrzeli mi w oczy i powtórzyli to, co wtedy mówili.

Musimy pamiętać, że to są rajdy amatorskie sprzęt opony i przede wszystkim doświadczenie kierowców jest na poziomie amatorskim. Oni dopiero stawiają pierwsze kroki w tym przedsionku do rajdowej kariery. Niestety organizatorzy,  którzy się tym zajmują nie mają sami doświadczenia rajdowego, a przygotowane dla niech wytyczne i przepisy też są dalekie od ideału.

O ich przestrzeganiu to już inna historia nie rzadko robi się tak aby obniżyć średnią prędkość aby dopasować się do przepisów dodaje się do czasu odcinka np. minutę i tym samym  w dokumentach średnia prędkość się zgadza.  Kiedyś były procedury na wypadek przeprowadzania odcinka w okolicy akwenów wodnych nie wiadomo czy dalej są wymagane.

My jako środowisko rajdowe zrobimy wszystko, aby podobne zdążenia nie miały miejsca. Już w kuluarach i w różnych grupach rozmawiamy na temat tego, jak możemy poprawić nasze bezpieczeństwo, ponieważ organizatorzy się na tym nie znają. Nie byli zawodnikami, nie mają wyobraźni, ale nie słuchają doświadczonych zawodników. Pytam się was drodzy działacze, co jeszcze musi się wydarzyć, abyście zaczęli nas słuchać i jak się teraz czujecie?

Sport motorowy jest niebezpieczny.  Wypadki zdarzają się.  Ale podkreślam, to był rajd na niskim szczeblu i taki sam powinien być poziom trudności trasy pod względem bezpieczeństwa."

Łukasz Włoch. Od 20 lat zawodnik rajdowy. Przejechał ponad 150 rajdów. Instruktor sportu samochodowego PZM. Sędzia PZM.

TUTAJ  znajdziesz oświadczenie organizatorów V Rajdu Żuławskiego po tym starszym wypadku.

Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas