Skandal w Monte Carlo. Pijany Polak wsiadł i uruchomił rajdówkę zawodnika
Do skandalicznego zdarzenia doszło w trakcie pierwszej tegorocznej rundy Rajdowych Mistrzostw Świata. Podczas Rajdu Monte-Carlo 2024 pijany kibic z Polski wsiadł do samochodu rajdowego jednego z zawodników, uruchomił silnik i kilkunastokrotnie "przegazował". Mężczyźnie grożą poważne konsekwencje.
Spis treści:
Tajemnicze nagranie z Rajdu Monte-Carlo
Pierwsze plotki dotyczące skandalu, do którego miało dojść tuż przed startem Rajdu Monte Carlo, pojawiły się na węgierskim forum poświęconemu motorsportowi. To właśnie tam jeden z użytkowników opublikował materiał wideo nagrany na terenie "parc fermé" - zamkniętego parku dla samochodów biorących udział w zmaganiach.
Nagranie ukazywało Toyotę GR Yaris Rally2 zespołu ERACE WRT, która została nielegalnie uruchomiona przez jednego z "fanów". Mężczyzna miał zakraść się do samochodu załogi Bouffier/Vauclare, włączyć silnik i kilkunastokrotnie "przegazować". Jak można było wyczytać w komentarzach na węgierskiej stronie - sprawca zdarzenia miał sprawiać wrażenie totalnie pijanego.
Do auta "włamał się" pijany kibic z Polski
W mediach społecznościowych zrzeszających fanów rajdów dosyć szybko rozgorzała dyskusja. Pojawiły się także informacje, że nieodpowiedzialnym kibicem okazał się mężczyzna z Polski. Potwierdziły to fotografie, które przedstawiały osobę ubraną w bluzę Lotos Rally Team. Niedługo później ktoś opublikował krótki materiał wideo nagrany prawdopodobnie przez samego sprawcę, gdzie wyraźnie słychać język polski.
Niestety powyższe doniesienia potwierdzili przedstawiciele stajni ERACE WRT. Zapytani o zdarzenie przez redakcję serwisu Rally and Race odpowiedzieli:
Człowiek ten po prostu powinien się wstydzić... Jedna osoba mogła zniszczyć ciężką pracę szesnastoosobowej drużyny ERACE. Ten głupi wybryk mógł również zaprzepaścić nasze ambicje, możliwość sprawdzenia pojazdu i narazić nas na... ogromne koszta.
Mężczyźnie grożą poważne konsekwencje
Według relacji świadków, na miejscu bardzo szybko pojawiły się służby porządkowe rajdu i funkcjonariusze policji. Mężczyzna miał zostać wylegitymowany i zatrzymany. Wbrew pozorom, konsekwencje tego czynu mogą być dla niego bardzo poważne.