Sebastian M. wypuszczony z więzienia w Dubaju. Wciąż nie wraca do Polski
Rzecznik prasowy prokuratora generalnego potwierdził uchylenie aresztu wobec Sebastiana M., podejrzanego o spowodowanie tragicznego wypadku na autostradzie A1 koło Piotrkowa Trybunalskiego.
Prokurator Anna Adamiak potwierdziła w rozmowie z polsatnews.pl, że Sąd Zjednoczonych Emiratów Arabskich uchylił areszt tymczasowy Sebastiana M. w tzw. procedurze ekstradycyjnej. Paszport mężczyzny został jednak zatrzymany, co ma uniemożliwić Polakowi opuszczenie terytorium państwa, w którym się znajduje. Zastosowano również "wolnościowy środek zapobiegawczy" w postaci wpłacenia kaucji, której wysokości jednak nie podano. M., choćby chciał, nie może więc wrócić do Polski i musi czekać na zakończenie procesu ekstradycji.
W wypadku na A1 zginęły trzy osoby
Katastrofa na autostradzie A1, która miała miejsce w połowie września, wstrząsnęła Polską. BMW M850i, pędzące z szybkością 250 km/h, uderzyło w jadącą w tym samym kierunku Kię. Koreański pojazd uderzył w barierki energochłonne i natychmiast stanął w płomieniach. Niestety, w wyniku tego zdarzenia życie straciło troje ludzi: małżeństwo i ich pięcioletnie dziecko.
Na początku śledztwa policja podawała, że to kierowca Kii stracił kontrolę nad pojazdem z nieustalonych przyczyn, nie łącząc z tym zdarzeniem stojącego niedaleko, zniszczonego BMW. Jednakże, zaangażowanie mediów i internautów w sprawę przyczyniło się do ujawnienia właściciela niemieckiego auta oraz tożsamości osoby, która je prowadziła za wypadek. W sieci pojawiło się też nagranie, które pokazywało moment zderzenia BMW z Kią. Sprawą zajął się osobiście ówczesny minister sprawiedliwości i prokurator generalny, Zbigniew Ziobro. Gdy prokuratura zdecydowała o postawieniu Sebastianowi M. zarzutu spowodowania katastrofy, wyszło na jaw, że mężczyzna opuścił już Polskę. Sebastian M. przez Turcję dostał się do Dubaju, gdzie został ujęty na podstawie listu gończego.
Kierowca BMW starał się o list żelazny
W toku postępowania mecenas reprezentujący Sebastiana M. starał się list o żelazny dla swojego klienta. To specjalne zabezpieczenie prawne umożliwiające oskarżonemu pozostanie na wolności do czasu ostatecznego rozstrzygnięcia w sprawie, pod warunkiem uczestniczenia w procesie sądowym. W połowie listopada, sąd w Piotrkowie Trybunalskim odrzucił jego wniosek, argumentując, że przepisy prawa nie pozwalają na wydanie takiego dokumentu osobie, która jest objęta procedurą ekstradycyjną. Sebastian M. złożył zażalenie na tę decyzję, trafiło ono do Sądu Apelacyjnego w Łodzi. W styczniu bieżącego roku, sąd apelacyjny potwierdził decyzję sądu niższej instancji, utrzymując w mocy orzeczenie o odmowie wydania listu żelaznego.
Nie wiadomo ile potrwa dalsza procedura i kiedy podejrzany będzie mógł wrócić do Polski. Prokurator Adamiak zapewniła o planach przeprowadzenia wideokonferencji z sędzią prowadzącym sprawę w Zjednoczonych Emiratach Arabskich w celu uzyskania szczegółowych informacji na temat podjętej przez niego decyzji.