Sebastian M. jest na wolności. Ważne oświadczenie polskiej prokuratury
Zgodnie z oczekiwaniami proces ekstradycyjny Sebastiana M. który po tym, jak spowodował wypadek na autostradzie A1 uciekł do Dubaju, jest trudny i skomplikowany. Prokuratura Generalna wystosowała oficjalne oświadczenie w związku z tą sprawą.
Przypomnijmy, tydzień temu prokurator Anna Adamiak, rzecznik prasowa Prokuratora Generalnego poinformowała, że sąd w Zjednoczonych Emiratów Arabskich uchylił areszt tymczasowy Sebastiana M. w tzw. procedurze ekstradycyjnej. To oznacza, że mężczyzna wyszedł na wolność i przebywa w Dubaju.
Teraz na stronie Prokuratury Krajowej pojawiło się oświadczenie w tej sprawie.
Czytamy w nim, że "W dniu 31 stycznia 2024 r. Prokuratura Krajowa uzyskała z Ambasady RP w Abu Dhabi informację o uchyleniu wobec Sebastiana M. aresztu stosowanego w postępowaniu ekstradycyjnym toczącym się na terytorium Zjednoczonych Emiratów Arabskich. Po uchyleniu aresztu ekstradycyjnego zastosowano wobec ww. środek zapobiegawczy wolnościowy w postaci kaucji oraz orzeczono zakaz opuszczania terytorium ZEA połączony z zatrzymaniem paszportu, aby zabezpieczyć obecność Sebastiana M. do czasu zakończenia postępowania ekstradycyjnego."
W świetle przepisów emirackich po 60 dniach od zatrzymania i izolacji poszukiwanego następuje jego zwolnienie i orzeczenie kaucji. Jak wysoką kaucję musiał wpłacić Sebastian M, nie wiadomo.
Prokuratura Krajowa poinformowała również, że zwróciła się do władz ZEA z propozycją zorganizowania wideokonferencji z sędzią reprezentującym Ministerstwo Sprawiedliwości ZEA zajmującym się tą sprawą, aby uzyskać szczegółowe informacje o toczącym się postępowaniu ekstradycyjnym i możliwej dacie jego zakończenia.
Chociaż wymiana informacji oraz dokumentów pomiędzy polską prokuraturą a Ministerstwem Sprawiedliwości ZEA odbywa się drogą dyplomatyczną, to strona emiracka nie odpowiedziała dotychczas na propozycję strony polskiej, natomiast zwróciła się o dodatkowe informacje dotyczące przestępstwa zarzucanego Sebastianowi M. w Polsce w celu weryfikacji, czy czyn ten stanowi również przestępstwo na terytorium Zjednoczonych Emiratów Arabskich. Jest to warunkiem koniecznym do podjęcia decyzji o wydaniu osoby poszukiwanej. Nawiązano również współpracę z Ambasadą tego państwa w Polsce.
Jak informuje PK, z wcześniejszych informacji władz emirackich wynika, że postępowanie ekstradycyjne przed Sądem Apelacyjnym w ZEA trwa około 4-6 miesięcy, od orzeczenia tego sądu przysługuje odwołanie do Sądu Najwyższego, a w przypadku stwierdzenia prawnej dopuszczalności wydania ostateczna decyzja o ekstradycji należy do Ministra Sprawiedliwości.
PK zapewnia również, że mając na uwadze okoliczności i rozmiar tragedii spowodowanej zdarzeniem, podejmuje wszelkie możliwe działania, aby sprowadzić Sebastiana M. do Polski.
Katastrofa na autostradzie A1, która miała miejsce w połowie września, wstrząsnęła Polską. BMW M850i, pędzące z szybkością 250 km/h, uderzyło w jadącą w tym samym kierunku Kię. Koreański pojazd uderzył w barierki energochłonne i natychmiast stanął w płomieniach. Niestety, w wyniku tego zdarzenia życie straciło troje ludzi: małżeństwo i ich pięcioletnie dziecko. Z nieoficjalnych informacji wynika, że przed wypadkiem samochód poruszał się z prędkością przekraczającą 300 km/h.
Na początku śledztwa policja podawała, że to kierowca Kii stracił kontrolę nad pojazdem z nieustalonych przyczyn, nie łącząc z tym zdarzeniem stojącego niedaleko, zniszczonego BMW. Jednakże, zaangażowanie mediów i internautów w sprawę przyczyniło się do ujawnienia właściciela niemieckiego auta oraz tożsamości osoby, która je prowadziła za wypadek. W sieci pojawiło się też nagranie, które pokazywało moment zderzenia BMW z Kią. Sprawą zajął się osobiście ówczesny minister sprawiedliwości i prokurator generalny, Zbigniew Ziobro. Gdy prokuratura zdecydowała o postawieniu Sebastianowi M. zarzutu spowodowania katastrofy, wyszło na jaw, że mężczyzna opuścił już Polskę. Sebastian M. przez Turcję dostał się do Dubaju, gdzie został ujęty na podstawie listu gończego.
W toku postępowania mecenas reprezentujący Sebastiana M. starał się list o żelazny dla swojego klienta. To specjalne zabezpieczenie prawne umożliwiające oskarżonemu pozostanie na wolności do czasu ostatecznego rozstrzygnięcia w sprawie, pod warunkiem uczestniczenia w procesie sądowym. W połowie listopada, sąd w Piotrkowie Trybunalskim odrzucił jego wniosek, argumentując, że przepisy prawa nie pozwalają na wydanie takiego dokumentu osobie, która jest objęta procedurą ekstradycyjną. Sebastian M. złożył zażalenie na tę decyzję, trafiło ono do Sądu Apelacyjnego w Łodzi. W styczniu bieżącego roku, sąd apelacyjny potwierdził decyzję sądu niższej instancji, utrzymując w mocy orzeczenie o odmowie wydania listu żelaznego.