Sąd Apelacyjny wydał decyzję. Kiedy Sebastian M. trafi do Polski?
List żelazny to szansa dla Sebastiana M. na uniknięcie aresztowania w Polsce i odpowiadanie przed sądem z wolnej stopy. Sąd Apelacyjny w Łodzi dziś zdecydował o najbliższym losie Polaka. M. jest podejrzany o spowodowanie tragicznego wypadku na autostradzie A1 pod Piotrkowem Trybunalskim, w którym zginęły trzy osoby.
Mowa o tragedii, do której doszło 16 września ubiegłego roku na wysokości wsi Sierosław w okolicach Piotrkowa Trybunalskiego. BMW serii 8 przy prędkości ok. 250 km/h uderzyło w Kię Ceed, którą podróżowało małżeństwo z pięcioletnim synkiem. Cała trójka zginęła na miejscu. Kierujący BMW początkowo odpowiadał jako świadek zdarzenia. Gdy prokuratura postanowiła postawić mu zarzut spowodowania wypadku, okazało się, że nie ma go już w kraju. Przez Turcję trafił do Zjednoczonych Emiratów Arabskich, gdzie został jednak szybko ujęty.
Adwokat Sebastiana M., mecenas Bartosz Tiutiunik, złożył w Sądzie Okręgowym w Piotrkowie Trybunalskim wniosek o wydanie listu żelaznego, który pozwoliłby jego klientowi odpowiadać w procesie z wolnej stopy. W listopadzie sąd odmówił wydania takiego zabezpieczenia. Sędzia uznał wówczas, że nie może wydać kierującemu listu żelaznego, bo przepisy zabraniają takiego kroku wobec osoby, która została objęta procedurą ekstradycji. Wydaniu listu sprzeciwiała się również prokuratura. Sąd uznał też, że postępowanie podejrzanego wskazywało na to, że będąc świadomym swojej sytuacji procesowej celowo i świadomie opuścił terytorium Polski, zmierzając do kraju, który w jego przekonaniu zapewni mu azyl i uchroni przed wydaniem polskim organom ścigania.
Mecenas Tiutiunik odwołał się w tej sprawie do Sądu Apelacyjnego w Łodzi.
W środę, 10 stycznia, łódzki sąd na posiedzeniu niejawnym potwierdził listopadową decyzję sądu z Piotrkowa Trybunalskiego. Mecenas oskarżonego cytowany przez serwis lodz.se.pl stwierdził, że droga, która w jego przekonaniu dawała szansę na stawiennictwo podejrzanego w Polsce i kontynuowanie postępowania przygotowawczego, została na ten moment zamknięta.
Jak podaje serwis tulodz.pl, prokurator Krzysztof Wiernicki zapewnił, że wystąpił do Emiratów Arabskich o ekstradycję Sebastiana M., ale dodał, że takie procedury są długotrwałe. Dla tamtejszych organów to sprawa jakich wiele, nie budzi takich emocji jak w Polsce. Za to adwokat oskarżonego stwierdził, że "nikt nie wie kiedy to nastąpi". Prokuratura wierzy, że Sebastian M. wróci do Polski w ciągu kilku tygodni lub miesięcy.