Rosja. Brak kart do tachografów. Władze znalazły rozwiązanie
Na skutek sankcji w Rosji wyczerpały się zapasy układów scalonych. Jednym ze skutków takiego stanu rzeczy jest brak możliwości wyrobienia nowych kart do tachografu.
Sankcje nałożone przez państwa Zachodu w wyraźny sposób nadwyrężają rosyjską gospodarkę. Z problemami borykają się niemal wszystkie branże, w tym transportowe. Do wielu kłopotów dochodzą jeszcze braki kart do tachografów.
W wyniku inwazji na Ukrainę m.in. wstrzymane zostały dostawy układów scalonych na rosyjski rynek. W efekcie produkcja kart do cyfrowych tachografów stała się niemożliwa. Postawione pod ścianą władze musiały zareagować i zadecydowały o powrocie do analogowych metod.
Rosyjskie Ministerstwo Transportu opracowało przepisy, które "tymczasowo" zawieszają obowiązek korzystania z tachografu. Od piątku wszyscy rosyjscy kierowcy zawodowi, którzy prowadzą pojazd z cyfrowym tachografem i nie mają możliwości wyrobienia nowej karty z powodu wstrzymania produkcji, mogą w dalszym ciągu jeździć, pod warunkiem dokumentowania każdego okresu pracy na specjalnych wydrukach. Każdy wydruk musi zawierać dane kierowcy, a także jego odręczny podpis.
Rosyjskie firmy transportowe borykają się z wieloma problemami, wynikającymi z sankcji nałożonych na Rosję za atak na Ukrainę. Brakuje m.in. części zamiennych czy materiałów eksploatacyjnych. W wyniku zakazu wjazdu ciężarówek rosyjskich na terytorium Unii Europejskiej, kierowcy z nastawionych na transport międzynarodowy firm, znajdujących się przy granicy Rosji z państwami wspólnoty, pozostali właściwie bez pracy.
Wskutek sankcji nałożonych na Rosję za inwazję na Ukrainę, gospodarka tego państwa została mocno poturbowana. Bardzo dobrze widać to po rynku samochodów. Z państwa rządzonego przez Putina wycofali się najwięksi producenci aut. Co prawda władze starają się reagować (przejmują fabryki należące do tych firm i przywracają do produkcji dawne marki i modele), jednak nie jest to łatwe w obliczu braku różnego rodzaju części. Z tego powodu producenci musieli zawieszać produkcję, albo budować samochody bez wielu podstawowych, wydawałoby się w cywilizowanym świecie, elementów wyposażenia, jak np. poduszki powietrzne czy system ABS. Auta nie spełniają też norm emisji spalin, które obowiązują np. w Unii Europejskiej.
Mało tego, lokalni dealerzy mają dawać nowym właścicielom do podpisania dokument, w którym potwierdzają, że mają świadomość, iż mogą mieć problemy z wjazdem do wielu krajów ze względu na niespełnianie norm, dotyczących bezpieczeństwa i ekologii.
***