Przyszłość toru Nürburgring pod znakiem zapytania? Właścicielami są Rosjanie
Tor wyścigowy Nürburgring, a szczególnie jego słynna północna pętla Nordschleife, to miejsce od lat zrzeszające fanów zarówno profesjonalnych jak i amatorskich zawodów motorsportowych. Przyszłość tego kultowego obiektu jest niepewna. Jak się bowiem okazuje – jego właścicielami są Rosjanie, blisko powiązani z Władimirem Putinem.
Liczący sobie ponad 94 lata, niemiecki tor wyścigowy Nürburgring nie pierwszy raz mierzy się z dużymi problemami. Gdy w 2012 obiekt ogłosił bankructwo, z pomocą przyszli inwestorzy, którzy w 2016 roku wykupili od państwa 99 proc. jego akcji.
Mowa tu o spółce NR Holding, w której większościowym udziałowcem jest koncern farmaceutyczny Charitonin. Warto dodać - koncern na wskroś rosyjski z rosyjskim właścicielem Viktorem Kharitoninem, bliskim znajomym Władimira Putina. No i tu pojawia się kłopot.
W związku z licznymi sankcjami nakładanymi na Federację Rosyjską z powodu niesprowokowanego zaatakowania Ukrainy, władze Nadrenii-Palatynatu poinformowały o toczącej się dyskusji w sprawie dalszego funkcjonowania toru. Przed zbyt pochopnymi decyzjami przestrzegają jednak włodarze obiektu.
Ich zdaniem przygotowania do sezonu 2022 są już w bardzo zaawansowanym punkcie, a na zamknięciu kultowego toru straci cały region. Byłby to kolejny duży cios po niedawnych powodziach, które nawiedziły całą okolicę. Zarząd spółki podkreśla, że "motorsport powinien opowiadać się za łączeniem ludzi z całego świata, bez względu na pochodzenie, kolor skóry, preferencję czy religię".
Argumentacja ta jest zaskakująco zbliżona do niedawnych wypowiedzi Nikity Mazepina - rosyjskiego kierowcy wykluczonego ze startów w zawodach Formuły 1. Także jego zdaniem nie można karać ludzi tylko z powodu posiadanych paszportów...
Czy to przekona niemiecki lokalny parlament? Zobaczymy.
***