Przejścia dla pieszych czeka rewolucja? Do premiera trafił nowy wniosek
Problem bezpieczeństwa pieszych na drogach jest kwestią bardzo poważną, a pomóc w jej rozwiązaniu miała niedawna nowelizacja dotycząca pierwszeństwa pieszych. Wielu jest jednak zdania, że potrzebne są dalej idące kroki, które będą miały bardziej realny wpływ na problem.
Przypomnijmy, że zgodnie z nowelizacją, która weszła w życie 1 czerwca, pierwszeństwo ma już nie tylko pieszy znajdujący się już na przejściu, ale także dopiero na nie wchodzący. Co to oznacza w praktyce? Tu głosy są podzielone, ponieważ Prawo o Ruchu Drogowym nie zna pojęcia "pieszy wchodzący". Jedni argumentują, że pieszy wchodzący, to taki który właśnie stawia nogę na pasach, a według drugich to również ten, który stoi i czeka przed pasami (co jednak nieco kłóci się z logiką, bo nie można jednocześnie stać i chodzić). W praktyce można odnieść wrażenie, że zmiana ta była głównie pozorna, a jej wpływ na bezpieczeństwo będzie raczej znikomy.
Nic dziwnego, że pojawiają się głosy, nawołujące do poważniejszych zmian, mogących mieć bardziej realne przełożenie na bezpieczeństwo pieszych. Na facebookowej grupie Zmotoryzowani Łodzianie pojawiła się informacja, że jej członkowie przygotowali wniosek o wprowadzenie nowelizacji do przepisów dotyczących przejść dla pieszych, który przesłali do premiera Morawieckiego, Ministerstwa Infrastruktury oraz Komisji Infrastruktury. Dotyczy on zmiany w budowie przejść, zgodnie z tym o czym wielokrotnie już pisaliśmy.
Chodzi konkretnie o typowo polską specyfikę, jaką jest wyznaczanie przejść dla pieszych na drogach wielopasmowych, na których nie ma sygnalizacji świetlnej. W oczywisty sposób stwarza to poważne zagrożenie, kiedy pojazd na jednym pasie zatrzymuje się i wpuszcza pieszego, a ten na drugim już nie. To bardzo częsta przyczyna potrąceń na polskich drogach, a jedyne co w tej sprawie robią póki co rządzący, to głęboka nadzieja, że żaden kierowca nie popełni w takiej sytuacji błędu i nie wyprzedzi lub ominie innego pojazdu na przejściu. Z jakiegoś powodu wiary takiej zabrakło władzom krajów zachodnich i tam po prostu takich przejść nie ma.
Osobną kwestią jest to, jak nasi rządzący zareagują na taki wniosek. Poza oczywistym scenariuszem, czyli zignorowaniem go, istnieje jeszcze jeden, daleki od idealnego. W niektórych polskich miastach, na przykład w Krakowie, bezpieczeństwo pieszych na przejściach poprowadzonych przez kilka pasów, próbuje się dbać ustawiając słupki przed pasami albo wysepki pośrodku. Zdarzają się też przypadki... zwężania pasów przed przejściami, tak aby pieszy miał do przejścia tylko jeden. Takie działanie jest skuteczne - drogi stanęły w korkach, więc piesi są bezpieczni, oczywiście o ile pominiemy zagrożenie zwiększoną emisją spalin.
Jak dotąd nie udało się zaobserwować działań, które od dawna wskazują eksperci z dziedziny ruchu drogowego. Przykładowo raport GDDKiA na temat przejść dla pieszych wytknął całą masę błędów i uchybień, zwiększających ryzyko potrącenia na poszczególnych przejściach. Zwrócono także uwagę na miejscami zbyt duże zagęszczenie przejść, przez co kierujący przestają zwracać na nie uwagę i zachowywać na nich czujność. To też może być jednym z powodów, dla którego w Polsce wyznacza się przejścia bez sygnalizacji świetlnej na ulicach wielopasmowych. Gdyby chcieć ustawić światła przy każdym z nich, oznaczałoby to, że kierowcy musieliby zatrzymywać się co kilkaset metrów.
Czy rządzący wezmą pod uwagę przesłany do nich wniosek? Jesteśmy bardzo ciekawi.***