Przejazd był zepsuty, wiec go zdemontowali. Grozi im 10 lat!
Lubuska policja zajęła się sprawą kierowców, którzy zdemontowali szlaban i przejeżdżali przez przejazd kolejowy mimo zapalonego czerwonego światła ostrzegawczego
Do incydentu doszło we wtorek w Podmoklu Wielkim, w okolicach Babimostu w Lubuskiem.
Niewykluczone, że kierowcy odpowiedzą nawet za sprowadzenie zagrożenia katastrofą w ruchu lądowym. Winnych kierowców policja namierza na podstawie filmu nakręconego komórką.
Na zdjęciach widać, jak samochody najpierw slalomem mijają szlabany, a potem jeden z kierowców demontuje zaporę. Później auta przejeżdżają przez tory przy włączonej sygnalizacji.
Sygnał był włączony przez kwadrans, a żaden pociąg się nie pojawiał. Jak się dowiedział się reporter RMF FM w PLK, powodem tego stanu rzeczy była awaria czujnika najazdowego. Kierowcy nie powiadomili jednak ani kolejarzy, ani policjantów o problemach z sygnalizacją.
- Kierowca, który zdjął szlaban i ci, którzy przejechali przez przejazd kolejowy mimo mrugających czerwonych świateł, wykazali się skrajną nieodpowiedzialnością - mówił Mariusz Olejniczak, rzecznik Zakładu Linii Kolejowych w Zielonej Górze w rozmowie z "Gazetą Lubuską".
Tego samego zdania był podinsp. Jarosław Tchorowski, naczelnik zielonogórskiej policji. - Zdjęciem szlabanu mógł spowodować katastrofę w ruchu lądowym - podkreślał szef zielonogórskiej drogówki. A za takie przestępstwo grozi nawet 10 lat więzienia!