Prezes PGE do Polaków - "oszczędzajmy prąd". A co z autami elektrycznymi?

Paweł Rygas

Oprac.: Paweł Rygas

Samochody elektryczne nie cieszą się wśród polskich nabywców dużym powodzeniem. W kontekście wojny w Ukrainie coraz głośniej słyszy się też pytania o ich wpływ na bezpieczeństwo energetyczne kraju.

Elektrownia Turów to cały kompleks obejmujący też odkrywkową Kopalnię Węgla Brunatnego Turów
Elektrownia Turów to cały kompleks obejmujący też odkrywkową Kopalnię Węgla Brunatnego TurówPiotr Dziurman/REPORTERAgencja SE/East News

Do tej pory przeciwnicy elektrycznej motoryzacji często podnosili argumenty dotyczące jej dyskusyjnego wpływu na ekologię. Teraz, w obliczu rosyjskiej agresji na Ukrainę, coraz głośniejsza dyskusja dotyczy ich wpływu na polską energetykę. Głosy sceptyków zdaje się podsycać prezes Polskiej Grupy Energetycznej - Wojciech Dąbrowski.

Prezes PGE - "oszczędzajmy prąd i ciepło"

W czasie trwającego właśnie III Kongresu Kogeneracji w Kazimierzu Dolnym, prezes PGE i Polskiego Towarzystwa Elektrociepłowni Zawodowych - Wojciech Dąbrowski - powiedział PAP, że unijna polityka klimatyczno-energetyczna i wojna w Ukrainie nie pozostaną bez wpływu na sytuację na rynku ciepła i energii elektrycznej w Polsce. Stwierdził, że wojna w Ukrainie spowodowała wzrost cen paliw, co musi przełożyć się na ceny końcowe. Zapewnił, że Polska jest bezpieczna energetycznie.

"Nie oszukujmy się, ta zima będzie bardzo trudna. Apelujemy do naszych klientów, abyśmy przede oszczędzali energię, żebyśmy nie mieli problemów z niedoborem ciepła, energii elektrycznej w zimie" - powiedział.

Prezes PGE zauważył, że Polska i świat znalazły się w trudnej sytuacji kryzysu energetycznego, z którym nie mieliśmy do czynienia od co najmniej 40 lat. Dąbrowski ocenia, że sytuacja ustabilizuje za około dwa lata.

Dekarbonizacja dużym problemem. Jak ogrzać wschód Polski?

Polska elektroenergetyka i ciepłownictwo - stwierdził Dąbrowski - chcą się dekarbonizować i transformować, ale apelujemy do polityków UE o uwzględnienie polskiej specyfiki i możliwości. Jako przykład polskiej specyfiki wskazał ciepło systemowe, które należy do najbardziej rozbudowanych w Europie.

Zdaniem Dąbrowskiego, największymi wyzwaniami stojącymi przed polską energetyką, a szczególnie ciepłownictwem, są dynamicznie zmieniające się otoczenie regulacyjne wymuszone przez politykę klimatyczną UE i kryzys energetyczny wywołany wojną w Ukrainie.

"Dzisiaj priorytetem jest bezpieczeństwo energetyczne, suwerenność energetyczna. Tym powinniśmy się kierować i tym powinni się także kierować politycy UE, którzy w ramach solidarności europejskiej powinni uwzględniać specyfikę poszczególnych krajów" - wyjaśnił prezes PGE.

Na kongresie w Kazimierzu Dolnym dyskutowano głownie o problemach dotyczących elektrociepłowni i czekających branżę wyzwaniach.

"Szczególnie na wschodnich terenach Polski ma to duże znaczenie, bowiem historycznie wiele elektrociepłowni korzystało w jakiejś mierze z węgla z kierunku wschodniego. Granica została zamknięta, więc musimy szybko zmienić kierunki dostaw dla ciepłowni" - przyznał.

Ile prądu uzyskujemy z węgla?

Od dłuższego czasu usłyszeć można, że szybkie przestawienie się na elektromobilność stanowić może ogromny problem dla polskiej energetyki. Obecnie polski miks energetyczny kształtuje się następująco:

  • 48 procent - energia pochodząca ze spalania węgla kamiennego    
  • 17 procent - energia pochodząca ze spalania węgla brunatnego
  • 25 procent  - OZE (odnawialne źródła energii)
  • 6 procent  - gaz ziemny
  • 3 procent  - elektrownie szczytowo-pompowe
  • około 1 procent - inne źródła

W tym przypadku chodzi nie tylko o samo wytwarzanie prądu, ale też jego przesył. Ładowarki potrzebują przecież ogromnych mocy, a ich dostarczenie stanowi potężne wyzwanie chociażby w kontekście budowanych z dala od zabudowań Miejsc Obsługi Podróżnych przy autostradach i drogach szybkiego ruchu. W przypadku ładowarek opracowywanych z myślą o pojazdach użytkowych mowa jest nawet o mocach rzędu 1,5 megawata!

Mimo wszystko sytuację w energetyce uznać można jednak za stosunkowo stabilną, m.in. dlatego, że większość Polaków traktuje samochody elektryczne wyłącznie w kategorii drogich zabawek dla ekscentryków, a systematyczne wzrosty rejestracji zawdzięczamy głównie działaniom dealerów.

Zgodnie z danymi lobbującego na rzecz elektryków Polskiego Stowarzyszenia Paliw Alternatywnych na koniec maja 2022 roku po polskich drogach poruszało się dokładnie 22 476 samochodów elektrycznych, które korzystać mogły z 2190 stacji ładowania. Trzeba jednak pamiętać, że samych tylko samochodów osobowych mamy obecnie blisko 19,35 mln (dane z CEPiK z wyłączeniem tzw. "martwych dusz"), więc zastąpienie tych pojazdów elektrycznymi oznacza gigantyczne wręcz wyzwania dla  polskiej energetyki.

Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas