Potrącił, dodał gazu i uciekł
Adam Gawlik, kierowca, który potrącił dziesięcioletnią dziewczynkę, był wcześniej karany za jazdę po pijanemu. Mimo to, prokurator uwierzył mężczyźnie, że w chwili wypadku był trzeźwy i puścił go na wolność. Dwie godziny od tragedii Gawlik miał we krwi ponad 3,5 promila.
Sobotnie popołudnie. Przedmieścia Mikołowa koło Katowic. 10- letnia Karolina Aftyka wysiada z tatą z autobusu. Dziewczynka powoli wchodzi na jezdnię. „I wtedy zobaczyłem, jak moje dziecko frunie w powietrzu” - wspomina tata Klaudii Dariusz Aftyka.
Kierujący golfem Adam Gawlik, który uderzył w dziewczynkę, dodał gazu i uciekł. Zgubił on jednak tablicę rejestracyjną na miejscu wypadku. W dwie godziny potem policjanci znaleźli go w knajpie. Był pijany w sztok – czytamy w „Super Expresie”.
„Poszedł pić, żeby potem udowodnić, że w chwili wypadku był trzeźwy” - mówi jeden z policjantów. „Poszliśmy z nim do prokuratury z wnioskiem o areszt. Ale pan prokurator okazał się łatwowierny. Puścił go za tysiąc zł kaucji” - dodaje.
Z uzyskanych przez „Super Express” informacji wynika, że już wcześniej policjanci złapali Gawlika za kierownicą po pijanemu - i to trzy razy. Nigdy jednak nie trafił za kratki.
Dziewczynka ma poważne obrażenia mózgu. Lekarze nie robią rodzicom wielkich nadziei. Rodzice dziewczynki nie mogą zrozumieć, dlaczego człowiek, który ją przejechał, jest na wolności.
Bogusław Rolka, szef mikołowskiej prokuratury tłumaczy, że ma zbyt słabe dowody, by zamknąć Gawlika. „Nie mamy pewności, że to on ponosi winę za wypadek. Musimy też dowieść, że w chwili zdarzenia był pod wpływem alkoholu” - wyjaśnia „Super Expressowi” Rolka.