Polskim kierowcom brak umiejętności czyli bezkarność rozzuchwala

Znany i ceniony rajdowiec, Tomasz Kuchar, w gorzkim wywiadzie dla jednej z gazet zarzucił polskim kierowcom brak umiejętności. Zarówno młodym, jak i starym, pozornie doświadczonym, których błędy przekształciły się w złe nawyki, co bywa jeszcze groźniejsze. Jak można było się spodziewać, jego wypowiedzi wywołały żywą dyskusję w internecie...

"mobil": "Zmuszony jestem dość dużo jeździć po polskich drogach. Pozwolę sobie tylko częściowo zgodzić się z opinią o "polskich kierowcach". Faktem jest to, że egzystuje pośród tej grupy niewielki odsetek skończonych i doskonałych - jakby to napisać, żeby Interia puściła - gamoni, traktujących drogę, jak tor wyścigowy. Jednak zdecydowana większość porusza się sprawnie (śmiem twierdzić, że sprawniej niż kierowcy na zachodzie Europy, stawiani za wzór Polakom) i bezpiecznie. Wiele pozostawiają do życzenia polskie drogi, zwłaszcza lokalne. Wąskie, z dziurawymi poboczami i nawierzchnią pamiętającą często "późnego Gierka", często pokryte sezonowo naniesioną przez koła traktorów i przyczep ziemią z pól. Jeśli ktoś miał okazję sprawdzić, jak zachowuje się auto na takiej zanieczyszczonej drodze w czasie mżawki wie, o czym piszę. Osobna sprawa, to jazda na tych lepszych drogach i autostradach. Tu moim skromnym zdaniem kierowcy zbytnio ufają nowoczesnej technice. Z wieloletniej obserwacji mogę się pokusić o napiętnowanie tempomatów. Zarówno ciężkich aut, jak i osobówek. Tempomat "usypia" czujność kierowcy, zwłaszcza po długim czasie jazdy."

Reklama

"8888": "Siedzenie na du*ie, mruganie długimi, jazda na ledach w deszcz i o zgrozo we mgle! Jazda z tylnym przeciwmgłowym podczas deszczu i lekkich zamgleń, na łamanym pierwszeństwie np. w lewo jazda w lewo bez sygnalizowania skrętu, a jazda na wprost z prawym kierunkowskazem... Ogólnie głupota, ciemnota, zatwardziałość i nienawiść!!! Polscy kierowcy to dno."

"marek": "Wkurza mnie to, że zawsze pisze się polscy kierowcy to, polscy kierowcy tamto. Dużo jeżdżę po Europie i takich strasznych różnic nie widzę. Tylko jest jedna różnica zasadnicza. Za granicą ludzie mają do dyspozycji potężną sieć dróg, więc zawsze mogą skorzystać z dróg alternatywnych. Jadąc po miastach sygnalizacja działa z reguły automatycznie i nie powoduje bezsensownego postoju na światłach, policja uczestniczy w ruchu i na bieżąco dozoruje ruch, a nie stoi w ukryciu przy ogródkach działkowych i łapie podchmielonych rowerzystów, bo tak łatwiej jest wykonać plan. Podsumowując: stres polskiego kierowcy jest kilkakrotnie wyższy niż wśród zagranicznych."

"Mały Jaś": "Zawzięcie uczy się na kursach parkowania, jazdy do tyłu po łuku, natomiast nie ma zajęć (ani specjalnych torów), na których nabiera się umiejętności jazdy na śliskiej nawierzchni, jazdy po zakrętach, czy choćby odpowiednio wczesnego włączania kierunkowskazu..." "nisels": "Jak może nauczyć poprawnie i bezpiecznie jeździć instruktor, który ten zawód uprawia, mając prawo jazdy 3-5 lat, a samochód pożyczał od swoich rodziców? Znałem takich, którzy na bezrobociu kończyli kursy instruktorów, oblewając parę razy. (...) Do tego dochodzą zachowania , albo ich brak wyniesione z domu i mamy chamstwo na drogach.Jak mawiała pewna starsza dama: "bo teraz byle kto posiada samochód"."

"ata": "Zrobiłam prawo jazdy w 1994 r., w czasach kiedy nie było abeesów, opon zimowych, a napęd był na tył i nie przypominam sobie żebym ja ani którykolwiek z moich znajomych spowodowali wypadek. Ciągła obserwacja nawierzchni była odruchem, teraz brakuje ludziom wyobraźni, myślą, że jak samochód posiada różne ulepszające funkcje, to mogą sobie siedzieć beztrosko jak przed telewizorem." "Maxim": "Myślę, że problem jest bardziej ogólny i dotyczy wszystkich uczestników ruchu, z pieszymi włącznie. Ludzie zaczynają tracić instynkt samozachowawczy. Normalnie najlepszym hamulcem przed ryzykownym poruszaniem się powinien być strach o własne bezpieczeństwo. A tu na każdej drodze są kierowcy-rajdowcy i motocykliści-slalomiści. Rowerzystów i pieszych to się w ogóle żadne zasady nie imają (nawet spojrzenie lewo-prawo jest problemem). A już szczytem wszystkiego są młode mamusie z komórką przy uchu,wpychające wózek z dzieckiem na drogę, bez spojrzenia, czy coś nie nadjeżdża. No i oczywiście magiczne: "Bo ja mam pierwszeństwo". A ja mam duży samochód, który jakoś nie chce stanąć w miejscu zaraz po wciśnięciu hamulca, nawet przy 20 km/h."

"1976": "A ja uważam, że wcale nie trzeba mieć umiejętności Kuchara czy Kubicy, aby bezpiecznie i bezstresowo podróżować. Wystarczy zawsze, jako pilota, zabierać własną wyobraźnię i słuchać jej, a nie zostawić gdzieś na parkingu czy w garażu. Coraz gorzej niestety będzie na drogach, gdyż (...) elektronika w autach usypia czujność kierowców, ale niestety nie potrafi myśleć i przewidywać. Dla mnie dobry kierowca to wcale nie ten, który ma znakomite umiejętności, lecz ten, który na drodze jest o "krok przed faktem" i doskonale wie, co się dzieje przed i za nim, ma czas na reakcję i nie daje się zaskakiwać sytuacjom."

"Polak_obserwator": "Polak "kozaczy" często na drodze, bo tak mamy w głowach poukładane jeszcze z komuny i to się ciągnie. To co inny Europejczyk uznaje za zbyt niebezpieczne lub niewykonalne, to dla wielu z nas "bułka z masłem", czyli np. trasa autem do Hiszpanii na raz bez noclegu (ew. godzinkę-dwie na kierownicy), przejeździć zimę na letnich lub łysych oponach, prowadzić auto po kieliszku, czy wylądować tam, gdzie nie da się wylądować oraz inne tego typu "dokonania". Niestety, nie wszyscy nawet zdają sobie sprawę ze (...) skutków takich działań i wciąż dla wielu takie "wyzwania", to jak punkt honoru: co, ja Polak nie dam rady?"

Słabości szkolenia w ośrodkach nauki jazdy, brak wyobraźni, lekceważenie lub nieznajomość podstawowych praw fizyki, przecenianie własnych umiejętności, przesadne zaufanie do nowoczesnego wyposażenia samochodów z zakresu bezpieczeństwa, brawura...

 Do długiej listy zarzutów pod adresem wielu polskich kierowców należałoby dorzucić jeszcze jedną cechę, która szczególnie negatywnie wyróżnia ich na tle kolegów z zachodniej części Europy. To brak szacunku dla współużytkowników dróg. Owszem, pomimo powszechnych narzekań, z ogólną kulturą na drogach jest coraz lepiej. Dzisiaj łatwiej niż kiedyś zmienić pas na zatłoczonej jezdni czy włączyć się do ruchu z bocznej ulicy. Niestety,  sympatyczne wrażenie, które pozostawiają podobne gesty, są niweczone przez zachowania, wywołujące u innych kierowców (pieszych, rowerzystów itp.) stres i poczucie zagrożenia. 

Oto krótki filmik zarejestrowany w piątkowy wieczór na terenie Centrum Handlowego Zakopianka w Krakowie. O tej porze panuje tu jeszcze duży ruch. Klienci z wypełnionymi zakupami wózkami zmierzają do swoich samochodów, wyjeżdżają do domów, kręci się sporo pieszych, również dziećmi. Jak widać, dwaj miłośnicy driftu zupełnie na to nie zważają. Czują się królami ronda. I bardzo proszę nie pisać, że przecież nic się nikomu nie stało, że młodość ma swoje prawa, że gdzieś trzeba poćwiczyć umiejętności, które później przydadzą się w normalnym życiu kierowcy. Odrzucamy takie argumenty. Zresztą wystarczyło posłuchać komentarzy postronnych obserwatorów owego "treningu".

A tak nawiasem mówiąc ciekawe, gdzie w takich sytuacjach podziewa się ochrona przysklepowych parkingów? Gdzie jest policja, która wedle zapewnień ministra spraw wewnętrznych Mariusza Błaszczaka po niedawnym ataku nożownika w Stalowej Woli wzmogła swoją obecność w okolicach hipermarketów? Krakowskim mistrzom kierownicy nikt nie przeszkadzał. A bezkarność rozzuchwala. Jak widać, CH "Zakopianka" bywa areną  podobnych wyczynów już nie tylko w nocy, ale także w godzinach swojego normalnego funkcjonowania.   

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama