Polski samochód elektryczny zamiast koni na Morskie Oko. Nowe testy TPN
Na trasie do Morskiego Oka zakończyły się właśnie testy kolejnego elektrycznego pojazdu, który - jako alternatywa dla ciągniętych przez konie fasiągów - mógłby wozić turystów po jednym z najbardziej uczęszczanych szlaków Tatrzańskiego Parku Narodowego. Tym razem sprawdzano, jak w tej roli sprawdziłby się polski samochód elektryczny - Evan.
To już drugi elektryczny pojazd, który - jasko alternatywa dla fasiągów - w ramach testów - trafił do Tatrzańskiego Parku Narodowego.
Już w 2020 r. przymierzaliśmy się do współpracy, która miała właśnie na celu zorganizowania elektrycznego transportu dla turystów przybywających do Morskiego Oka. W tym roku zarząd TPN, testując różnych możliwych dostawców, również zwrócił się do nas
Polski samochód elektryczny na trasie do Morskiego Oka. Evan zastąpi fasiągi?
Testy trwały przez dwa dni. Ponieważ jeżdżące prototypy Evana - opracowanego w ramach konkursu NCBiR na polski elektryczny samochód dostawczy - nie obejmują (jeszcze) wersji stricte pasażerskiej, pojazd testowany był z obciążeniem stanowiącym ekwiwalent 14 pasażerów. Wiadomo już, że wyniki pierwszej serii testów uznać można za obiecujące, a opracowane w całości w Polsce auto wróci jeszcze na trasę do Morskiego Oka.
Dostaliśmy konkretne wytyczne pod które staraliśmy się z optymalizować nasze pojazdy. Technologia Innovation AG pozwala naszym pojazdom "uczyć się" trasy na Morskie Oko i każdy przejazd daje nam masę danych, które pozwalają, za każdym razem, przyjeżdżać odcinek z coraz mniejszym zużyciem energii
Paradoksalnie, to że firma nie dysponuje finalną wersją pasażerską samego Evana może być potraktowane jako zaleta. Pojazd bazuje bowiem na stworzonej w Innovation AG od podstaw skalowalnej platformie dla użytkowych samochodów elektrycznych, która może zostać zabudowana w dowolny sposób - i to właśnie jej możliwości, a nie - konkretny rodzaj zabudowy - były obiektem testów.
Finalny design pojazdu, który będzie woził turystów na Morskie Oko, może być efektem konsultacji, a wręcz życzeń i wymagań ze strony zarządu TPN. Innovation AG deklaruje pełną elastyczność w tym zakresie, oczywiście trzymając się ram technicznych. Myślimy, że bardzo dobrym pomysłem mogłoby być oddanie finalnych projektów ocenie opinii publicznej - turystów, fanów górskich wędrówek i miłośników przyrody. Możemy zorganizować konkurs na design, który będzie się podobał większości
Co więcej, sama platforma przewiduje też możliwość wyposażenia stworzonego na jej bazie pojazdu w napęd na cztery koła, co w warunkach Tatrzańskiego Parku Narodowego stanowi zaletę trudną do przecenienia.
Warto jeszcze dodać, że w przypadku trasy na Morskie Oko mowa o pojazdach wolnobieżnych, które nie muszą przechodzić żmudnego procesu homologacji wymaganego dla aut kategorii N1, które - jak np. wspomniany Evan - posiadają pełne dopuszczenie do poruszania się po publicznych drogach.
Evan ze Zgorzelca na trasie do Morskiego Oka. Nawet 20 kursów na jednym ładowaniu
Z naszych ustaleń wynika, że opracowany w Zgorzelcu pojazd, po przejechaniu standardowych dla trasy na Morskie Oko sześciu kursów, zużył zaledwie 20 proc. zmagazynowanej w akumulatorach energii. Oznacza to, że - w rzeczywistych warunkach panujących na trasie - stworzony na bazie polskiej platformy pojazd mógłby wykonać na jednym ładowaniu aż 20 kursów.
Uzyskane wyniki powinny ucieszyć ewentualnych przyszłych użytkowników, bo - przynajmniej teoretycznie - mniej postojów na ładowanie pozwoliłoby zwiększyć dzienną liczbę kursów. Trzeba bowiem pamiętać, że ta wynika obecnie m.in. z przepisów TPN, które ściśle regulują czas, przez jaki konie odpoczywać muszą na górnym przystanku (Włosienica). Obecnie, po kolejnym incydencie z upadkiem konia na trasie, do którego doszło w połowie maja, czas odpoczynku zwierząt na Włosienicy wydłużony został do pełnej godziny.
Samochody elektryczne zamiast koni. Testy wciąż trwają
Temat końskich zaprzęgów wożących turystów po trasie na Morskie Oko - po raz kolejny - wrócił na pierwsze strony gazet w połowie maja, gdy internetu trafił kolejny film z leżącym na szlaku koniem motywowanym przez woźnicę do wstania klapsami w okolice chrap. To już drugi "autobus", jaki w ostatnim czasie pojawił się na trasie do Morskiego Oka. Testy takich pojazdów na trasie Palenica Białczańska - Morskie Oko to jeden z punktów porozumienia zawartego pomiędzy wozakami organizującymi transport konny na terenie TPN, a obrońcami praw zwierząt.
Wcześniej, w maju, na trasie do Morskiego Oka pojawił się już elektryczny pojazd dostarczony przez producenta z Sanoka, czyli - bazujący na podwoziu Mercedesa Sprintera - Automet MiniCity Electric. W stosunku do Evana zaletą Automet MiniCity Electric jest większa liczba miejsc - pojazd z Sanoka jest w stanie zabrać na pokład aż 16 pasażerów. Legitymuje się jednak zdecydowanie mniejszym, wynoszącym 200 km zasięgiem, co w warunkach Morskiego Oka przekłada się na maksymalną liczbę sześciu kursów dziennie.