Polskę zaleje fala aut używanych? Mało kogo będzie stać na elektryka
Zakaz sprzedaży samochodów spalinowych może okazać się dla polskich kierowców sporym problemem. Według prognoz przedstawionych w tegorocznym raporcie „MotoBarometr 2023” – ceny samochodów elektrycznych nigdy nie zrównają się z cenami aut spalinowych. W skrócie oznacza to, że wielu Polaków nie będzie po prostu stać na nowe auto, a rynek zaleją kilkunastoletnie używane modele.
Auta elektryczne droższe niż spalinowe
Zapewne nie będzie zaskoczeniem stwierdzenie, że w Polsce to wciąż samochody używane stanowią większość pojazdów jeżdżących po drogach. Jak wskazują liczne statystyki - jednym z najważniejszych czynników decydujących o wyborze samochodu w naszym kraju wciąż jest jego cena. Ta w przypadku większości modeli z salonu potrafi przyprawić o niemały zawrót głowy. Niestety najnowszy raport firmy analitycznej Exact Systems o nazwie "MotoBarometr 2023" nie wskazuje na jakąkolwiek poprawę w tej kwestii. Wręcz odwrotnie - wszystko wskazuje na to, ze będzie jeszcze gorzej.
Zjawisko natłoku samochodów używanych może zostać wkrótce pogłębione przez wprowadzenie zakazu sprzedaży modeli spalinowych w Unii Europejskiej. Jak podkreślają eksperci - elektryczne pojazdy są dużo droższe od ich spalinowych odpowiedników i niestety nic nie wskazuje, by wkrótce te sytuacja miała ulec zmianie. Dość powiedzieć, że średnia cena zakupionego samochodu bateryjnego w 2023 roku sięgnęła blisko 270 tys. zł - to o ponad 100 tys. zł. więcej, niż w przypadku modelu spalinowego. Trudno zatem oczekiwać, że mniej zamożni klienci masowo ruszą do salonów po tak drogie auta.
Obecna średnia cena elektryka w Polsce jest zaporowa dla większości kierowców. "Early adopters" to osoby zamożne, które kupują takie auto jako drugi lub trzeci pojazd w rodzinie, testują jego możliwości.
Polaków czeka zmiana nawyków?
O tym jakie zdanie mają w tej kwestii Polacy mówi wspomniany raport. Jak wynika z publikacji - ponad 60 proc. rodaków uważa, że od 2035 roku wzrośnie sprzedaż używanych samochodów osobowych. 55 proc. zapytanych wskazuje perspektywę ograniczenia sprzedaży samochodów osobowych. Trzecim najbardziej prawdopodobnym scenariuszem wprowadzonych zmian może być zmiana sposobu przemieszczania się Polaków. Tu jako przekład najczęściej podaje się komunikacje miejską lub car sharing.
Niektórzy z respondentów zwracają jednak uwagę na rozwijający się rynek chińskich samochodów elektrycznych, które już teraz okazują się bardzo konkurencyjne względem europejskich odpowiedników. Słowa te podkreśla także sam raport.
Dopiero jak zwiększy się podaż aut elektrycznych, dostępnych będzie więcej modeli w różnych cenach, zmieni się i poszerzy struktura kupujących. I tutaj może okazać się znacząca rola chińskich producentów. Światowym liderem sprzedaży aut elektrycznych jest chiński koncern BYD, który pod koniec 2023 roku wprowadzi do Europy swój flagowy model Seal, którego cena obecnie kształtuje się na poziomie 110 tys. zł. Co więcej, producent ten pokazał zdecydowanie tańszy, miejski model, Seagull, którego cena zaczyna się od 50 tys. zł.
Na wszystkim najbardziej stracą kierowcy
Z jednej strony widać, że Polskę ponownie może zalać "fala" kilkunastoletnich samochodów - z danych PZPM wynika, że blisko 2 na 3 sprowadzana samochody z zagranicy mają więcej niż 10 lat. Z drugiej strony, ogólna liczba samochodów poruszających się po polskich drogach może się zmniejszyć za sprawą rezygnacji z własnego auta. Niezależnie jednak od tego, jaka przyszłość czeka polski rynek motoryzacyjny, trudno nie odnieść wrażenia, że najbardziej stratni na powyższych zmianach będą sami kierowcy.