Polonez to już złom

Od jutra cudo polskiej motoryzacji - polonez - nie wyjedzie już na żaden patrol czy interwencję. Sami policjanci przyznają, że samochody będą wspominać z rozrzewnieniem, a nawet łezką w oku.

A polonez służył jeszcze w milicji. Pierwsze prototypy pojawiły się w 1975 roku. Jedna z legend dotyczących powstawania poloneza głosi, że tak właśnie pierwotnie wyglądać miała lancia delta. Pierwszy polonez opuścił bramę fabryki na Żeraniu 3 maja 1978 roku.

Polonezy szybko trafiły do służb mundurowych. W latach siedemdziesiątych i osiemdziesiątych wiele milicyjnych polonezów wyposażanych było w dwulitrowy silnik Fiata z dwoma wałkami rozrządu w głowicy. Jednostki sprzęgano z pięciostopniową skrzynią biegów, dzięki czemu niektóre egzemplarze rozpędzały się do prędkości sięgających 200 km/h (inna sprawa, że trudno się było zatrzymać...). Przeważnie były to tzw. odrzuty z eksportu.

Jedną z jego niepodważalnych zalet był również fakt, że to właśnie takim autem jeździł porucznik Borewicz. Drugą zaletą było to, że na ówczesne czasy był to najnowocześniejszy wyrób produkowany w naszym kraju.

Największym mankamentem był brak wspomagania kierownicy. Policjanci żartowali nawet, że "nie muszą chodzić na siłownię, a bicepsy same się w czasie jazdy wyrabiają". Intensywna eksploatacja sprawiła jednak, że - jak przyznają sami policjanci - większość z polonezów to już po prostu "jeżdżący złom".

Polonez produkowany był w fabryce samochodów osobowych FSO na Żeraniu w Warszawie od 3 maja 1978 do 22 kwietnia 2002. Radiowozy wyposażane były w Łodzi, gdzie istniały wówczas centralne magazyny milicji. Łącznie wyprodukowano (razem z zestawami montażowymi) 1 061 807 egzemplarzy poloneza w różnych wersjach (bez dostawczych trucków i vanów cargo).

Reklama
RMF/INTERIA
Dowiedz się więcej na temat: policja | złom | polonez
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy