Policyjnym radiowozem pod prąd po śliskiej trawie

Dość dziwną sytuację nagrał samochodową kamerką pan Bartłomiej, który jechał ekspresówką S8.

Radiowozem pod prąd po trawie
Radiowozem pod prąd po trawie Informacja prasowa (moto)

Na trasie między Sycowem a Wieluniem, mniej więcej na 148 kilometrze,  zauważył jadący w przeciwnym kierunku, pasem zieleni, policyjny samochód.

Radiowóz miał włączoną sygnalizację świetlną, ale jechał bez sygnałów dźwiękowych. Nie był więc pojazdem uprzywilejowanym i bez względu na powód takiego zachowania, funkcjonariusz siedzący za kierownicą powinien dostać przynajmniej mandat.

Postaramy się dowiedzieć w odpowiedniej komendzie, co to było za zdarzenie i co zmusiło policjantów do tego typu jazdy. Jedno jest pewne. Kierujący radiowozem policjant musiał posiadać spore umiejętności.

Jazda po trawie to nie jest łatwa sprawa, tym bardziej, że padał deszcz, zatem pas zieleni musiał być mokry. W takich warunkach łatwo stracić kontrolę nad samochodem, a wtedy byłoby tylko o krok od tragedii.

Policyjnym radiowozem pod prąd po śliskiej trawie 

(Film otrzymaliśmy dzięki uprzejmości profilu  "Sfotografuj Policjanta" na Facebooku). 

Taka jazda pod prąd drogami szybkiego ruchu nie jest niestety przypadkiem odosobnionym w Polsce. Aby temu przeciwdziałać, GDDKiA zaczęła ustawiać na wjazdach znaki, ostrzegające przed wjechaniem pod prąd na autostradę lub drogę szybkiego ruchu. Ustawiać oczywiście dla kierowców, których nie powstrzymało od tego standardowo ustawione oznakowanie.

Problem jednak w tym, że poza kierującymi, których dezorientują węzły prowadzące na drogi szybkiego ruchu, trafiają się też tacy, którzy jadą pod prąd z premedytacją lub z powodu zamroczenia alkoholem. Tak było na przykład na drodze S3 w okolicach Legnicy, gdzie kierowca busa jechał pod prąd mając 1,5 promila alkoholu. Z kolei w okolicach Międzyrzecza trafił się jadący pod prąd, pijany rowerzysta (1,7 promila)! Trudno natomiast wyjaśnić przypadek z autostrady A8, gdzie kierowca busa jechał pod prąd i bez świateł, chociaż było po zmroku. Doprowadził do dwóch osobnych kolizji oraz wypadku, ponieważ kontynuował jazdę, również po zderzeniu się z innymi pojazdami! Co ciekawe był trzeźwy. Bez wątpienia do historii przejdzie natomiast przypadek kierowcy zatrzymanego koło Pruszcza Gdańskiego, który jechał pod prąd tirem. Powodem jego dezorientacji było... zarażenie koronawirusem.A jaki powód jazdy pod prąd mieli funkcjonariusze z opisywanego na początku nagrania? Czekamy na odpowiedź policji.

Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas