Policjanci! Strajkujcie nadal. Dzięki wam jest mniej wypadków

Oj niedobrze, proszę społeczeństwa, niedobrze... Kraj rozkwita, rośnie w siłę, ludzie żyją dostatniej, a tu taka wtopa. Właśnie dowiedzieliśmy się, że dramatycznie zmniejszyła się liczba mandatów wystawianych przez policję i co gorsza, czerpane z nich dochody państwa.

article cover
Krzysztof KaniewskiReporter

Pal sześć, gdyby przyczyną wspomnianych ubytków była zmiana zachowań kierowców, którym obecnie bardziej niż kiedyś żal umierać na drogach, więc  jeżdżą ostrożniej, skrupulatniej przestrzegają przepisów, zatem są też rzadziej karani. Niestety, powody są inne. Należy ich szukać w prowadzonej przez część służb mundurowych akcji protestacyjnej.

Kiedy policjanci ostrzegali, że w ramach tzw. strajku włoskiego będą dużo częściej niż dotychczas poprzestawać na pouczaniu sprawców wykroczeń, zamiast od razu sięgać po kary, wielu nie brało owych zapowiedzi poważnie. Wydawało się, że zwłaszcza funkcjonariusze drogówki odcięci od bloczków mandatowych stracą motywację do pracy, popadną w frustrację, a następnie pogrążą się w depresji. Tymczasem słowo okazało się ciałem. W każdym miesiącu 2018 r. mandatów było wyraźnie mniej niż w analogicznym okresie roku ubiegłego. Najdobitniej widać to jednak po statystykach wakacyjnych. Lipiec 2017 - 469 037, lipiec 2018 - 147 082; sierpień 2017 - 455 035, sierpień 2018 - 74 002, czyli o ponad 380 000 mniej!

Jesteśmy dalecy od wyciągania wniosku, że im mniejsze zagrożenie mandatami, tym na drogach jest bezpieczniej

Spadek wpływów z grzywien do budżetu państwa szacuje się na około 142 mln zł. To kwota niebagatelna, chociaż trzeba zauważyć, że miliony, które zostały w kieszeniach kierowców wcześniej czy później trafiły zapewne na rynek, podgrzały koniunkturę gospodarczą i przyczyniły się do wzrostu dochodów fiskusa z podatków.

Tak czy inaczej finansowy bilans włoskiego strajku polskich policjantów to  tylko jedna strona medalu. Jest też druga. Otóż na jednym z portali internetowych czytamy, że przez swoją opieszałość w sięganiu po mandaty policja zaprzepaściła szansę na poprawę bezpieczeństwa na drogach. Czyżby? Zajrzeliśmy do statystyk. Pokazują one, że w pierwszym półroczu 2018 r. liczba wypadków drogowych i ich ofiar, wobec pierwszego półrocza 2017 r., była wyższa w styczniu, kwietniu i maju, ale niższa w lutym, marcu i czerwcu. Jeszcze więcej do myślenia dają dane z lipca i sierpnia, czyli z okresu, przypomnijmy, gdy liczba mandatów zmniejszyła się, licząc rok do roku, ponadczterokrotnie. Otóż w tym czasie na polskich drogach wydarzyło się o 566 wypadków mniej niż rok wcześniej, było o 12 mniej zabitych i o 994 mniej rannych. Spadła także - o 1000 - liczba kolizji.

Oczywiście dalecy jesteśmy od wyciągania wniosku, że im mniejsze zagrożenie mandatami, tym na drogach jest bezpieczniej. Przytoczone wyżej dane dowodzą jednak, że nie można też przeceniać znaczenia działań policji, organizowanych przez nią różnorakich, okazjonalnych akcji. "Prędkość", Telefon", "Znicz" itp. Każdy wypadek jest bowiem zazwyczaj wynikiem wielu okoliczności.

Policyjni związkowcy obiecują, że reprezentowani przez nich funkcjonariusze wrócą do normalnej aktywności natychmiast po spełnieniu wysuwanych przez służby mundurowe postulatów, m.in. przywrócenia dawnych przywilejów emerytalnych i zasad wypłacania zasiłków chorobowych. Może jednak lepiej, by nadal strajkowali?

Michał Baboszowski

Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas