Polak to złodziej?!
Zapewne wielu z Was doszuka się w tym haśle jakiejś antypolskiej akcji w krajach Europy Zachodniej, ale ten slogan jest propagowany przez ... polskie urzędy finansowe.
Okazuje się bowiem, że Polak jest traktowany jako potencjalny złodziej, a obywatel krajów Unii Europejskiej jest zawsze człowiekiem nienagannej uczciwości.
Brzmi to absurdalnie, jak jednak inaczej można wytłumaczyć takie zdarzenia:
Pan Nowak kupił na giełdzie od pana Kowalskiego samochód daewoo lanos z roku 2000 za kwotę 12 000 złotych. Aby zarejestrować pojazd, musi opłacić opłatę skarbową w wysokości 2%. W Urzędzie Skarbowym dowie się jednak, że wpisana wartość została zaniżona i opłata 2% zostanie pobrana od kwoty większej.
Pan Nowaki kupuje w Niemczech od pana Schmidta opla vectrę z roku 1994 za 2000 euro. Aby pojazd zarejestrować, musi opłacić podatek akcyzowy 65%. Podaje zatem, że zakupił pojazd za ... 500 euro. W Polsce zapłaci więc ok. 300 euro (średnia kwota akcyzy we wrześniu to 1003 zł) i może rejestrować pojazd.
Obliczmy, czy różni się zakup od pana Kowalskiego i pana Schmidta. Gdy kupujemy od obywatela Polski, to zachodzi podejrzenie, że obydwaj panowie umówili się i obniżyli cenę narażając Skarb Państwa na stratę w wysokości 100 zł (słownie: sto). Gdy jednak kupujemy od obywatela innego państwa, to nie ma podejrzeń o obniżenie faktur, bo ... to tylko w relacji Polak-Polak jesteśmy nieuczciwi. Tym samym w majestacie prawa do kasy nie wpływa prawie 3000 zł (słownie: trzy tysiące).
Zapewne wielu z Was zaneguje tezę o nieuczciwości kupujących na giełdzie i jako argument - wskazujący, kto naprawdę jest oszustem - poda fakt, że samochody sprowadzone są sprzedawane w Polsce np. za 15 000 zł, a faktura zakupu opiewa na 5 000 zł. Jednak oczywista nieuczciwość i zaniżenie ceny zakupu przedstawionej do akcyzy dla "fachowców od prawa i wpływów z akcyzy" wydaje się zjawiskiem marginalnym,
Zamiast zająć się tym zjawiskiem, lepiej jest zatem nie widzieć problemu i gnębić kupujących na giełdzie...
Bogusław Korzeniowski