Polacy sieją spustoszenie na zagranicznych drogach

W ubiegłym roku Polacy znów pobili niechlubny rekord i za granicą spowodowali 65,2 tys. kolizji. Jedna szkoda kosztowała średnio 18 tys. zł, a do zdarzenia najczęściej dochodziło w Niemczech.

Rok temu 34-letni Polak spowodował tragiczny wypadek na autostradzie w pobliżu Rüsselsheim w Niemczech. Kierowca ciężarówki z Polski zawrócił na zjeździe z autostrady i pojechał pod prąd. W wypadku zginęły trzy osoby, a sześć zostało rannych.

Kilka dni wcześniej inny Polak doprowadził do tragicznego w skutkach zdarzenia na autostradzie M1 niedaleko Newport Pagnell w Wielkiej Brytanii. Był pijany, zasnął, a do tego nie miał prawa jazdy pozwalającego na prowadzenie ciężarówki z naczepą.

Do tego setki, a nawet tysiące drobnych stłuczek, wymuszeń pierwszeństwa i przekroczeń prędkości. Słowem - obraz polskiego kierowcy na zagranicznych drogach nie jest najlepszy.

Reklama

Trzy tysiące kolizji więcej

Do głównych grzechów polskich kierowców zalicza się nieuważną jazdę, brawurę, nadmierną szybkość i ignorowanie faktu, że w innym państwie obowiązują odmienne przepisy niż w Polsce. W efekcie w 2017 r. Polacy spowodowali za granicą do 65, 2 tys. kolizji, czyli o 3 tys. (4,7 proc.) więcej niż rok wcześniej - wynika z raportu Polskiego Biura Ubezpieczycieli Komunikacyjnych.

Od 2010 statystyki wyglądają coraz gorzej. Przed ośmioma laty Polacy za granicą spowodowali 34,6 tys. zdarzeń, a następnie z roku na rok ich liczba rosła.

Najwięcej kolizji na zagranicznych drogach powodują Polacy w Niemczech (50,1 proc). Kolejne miejsca zajmują Wielka Brytania (7,3 proc.), Francja (6,9 proc.) i Włochy (6,8 proc.).

Brak ubezpieczenia, komornik na głowie

Część Polaków po zagranicznych drogach jeździ bez obowiązkowej polisy OC, a od 2011 r. rośnie liczba kierowców powodujących kolizje nieubezpieczonymi pojazdami. Przed siedmioma laty było to 616 osób, a w 2017 r. aż 1180. Trend się utrzymuje mimo, że w Polsce już za jeden dzień bez ubezpieczenia trzeba zapłacić 840 zł kary.

- Wielu z nas nie ma świadomości lub nie przejmuje się faktem, że w razie spowodowania wypadku i braku ubezpieczenia poniesie wszelkie konsekwencje finansowe - mówi Urszula Pazio-Hrapkiewicz, dyrektor operacyjny rankomat.pl - Kierowca, który prowadził pojazd bez OC zapłaci nie tylko za zniszczone pojazdy, ale też leczenie, rehabilitację, a czasem nawet dalsze utrzymanie poszkodowanych osób.

W razie braku polisy wypłatę świadczenia gwarantuje Polskie Biuro Ubezpieczycieli Komunikacyjnych, które w ubiegłym roku z tego tytułu wypłaciło blisko 12 milionów zł. Środki te PBUK odzyskuje od nieodpowiedzialnych kierowców bez OC, w wyniku postępowań sądowych i komorniczych.

Co zrobić przed wyjazdem za granicę?

Nie zawsze jednak powodem zagranicznej kolizji jest brawura i bezmyślność. Czasem odpowiedzialne jest też złe przygotowanie do takiego wyjazdu. Co więc należy zrobić przed wjechaniem do innego kraju?

  • Warto precyzyjnie wytyczyć trasę podróży, by później uniknąć nerwowych manewrów, kłótni czy nagłego poszukiwania rozwiązań w GPS-ie;
  • Dokładnie sprawdzić nie tylko przepisy obowiązujące w danym państwie (np. ograniczenia prędkości), ale też zwyczaje kierowców oraz preferowane rozwiązania drogowe (np. ronda, skrzyżowania równorzędne itd.);
  • Sprawdzić sprawność samochodu. To pomoże nie tylko zminimalizować prawdopodobieństwo wystąpienia kolizji z powodu awarii auta, ale także pozwoli uniknąć napraw w zagranicznych warsztatach, które na ogół są zdecydowanie droższe niż w Polsce;
  • Sprawdzić jaka jest maksymalna dopuszczalna ilość alkoholu we krwi, bo w Polsce to 0,2 promila, ale w wielu krajach 0;
  • Choć nie ma to wpływu na kolizyjność, to warto również sprawdzić jakie akcesoria powinny obowiązkowo znajdować się w samochodzie.

Nic jednak nie zastąpi zdrowego rozsądku i ostrożności, które szczególnie przydają się właśnie w miejscach, gdzie kierowców obowiązują inne zasady, zwyczaje, a często także przepisy.

Rankomat
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy