Polacy nie wyjadą na wakacje? Szykują się blokady najważniejszych dróg

Od dłuższego czasu polska branża transportowa mierzy się z trudną sytuacją rynkową. Rosnące koszty prowadzenia działalności, niekorzystne przepisy unijne oraz niepewna sytuacja stopniowo doprowadzają do zamykania kolejnych firm. Przewoźnicy mówią jasno: bez zaangażowania rządu, perspektywy polskich przedsiębiorstw nie napawają optymizmem. Ostrzegają również, że brak porozumienia będzie skutkować protestami i blokadami najważniejszych dróg w okresie wakacyjnym.

Coraz więcej firm i producentów deklaruje konieczność zredukowania liczby pracowników, a nawet całkowitego zamknięcia zakładów w naszym kraju. Problemy nie omijają także polskiej branży transportowej, która od dłuższego czasu cierpi z powodu sporego zadłużenia. Z opublikowanych w maju tego roku danych wynika, że sektor transportowo-spedycyjno-logistyczny ma ponad 1,3 mld zł przeterminowanych zobowiązań finansowych. Firmy borykają się także z rodzimym spowolnieniem w produkcji i handlu, mniejszą liczbą zleceń i spadkiem stawek. 

Kłopoty firm transportowych

Z powodu wzrostu kosztów i osłabienia popytu, około 84 proc. firm transportowych odczuwa większą presję na marże. Ponadto, firmy transportowe muszą stawiać czoła coraz większej konkurencji, obniżającej stawki rynkowe. Tylko w pierwszym kwartale 2024 ponad 120 przewoźników ogłosiło upadłość, a ponad 1,4 tysiąca firm transportowych jest w procesie restrukturyzacji. Jednocześnie nawet co trzecie przedsiębiorstwo z branży logistyczno-transportowej przewiduje zwolnienia pracowników w drugim kwartale tego roku. 

Branża transportowa szuka dialogu z rządem

Reklama

Przewoźnicy jednak się nie poddają i szukają pomocy wśród rządzących. Od dłuższego czasu trwają rozmowy z politykami, które miałyby na celu uzdrowienie sytuacji na polskim rynku. Wśród postulatów, które zdaniem przedsiębiorców mogłyby wspomóc branże transportową znalazły się m.in. dopłaty do składek ZUS, zaostrzenie oraz ustandaryzowanie kontroli firm z zagranicy, a także wprowadzenie stawki minimalnej w transporcie i powrót do wynagradzania kierowców na zasadzie "płaca minimalna plus dodatki". Równie mocno odczuwane są skutki nowych przepisów wprowadzonych przez UE. W tym przypadku kierowcy żądają m.in. przesunięcia obowiązkowego terminu montażu tachografów inteligentnych oraz dofinansowania ich zakupu, a także ponownego rozpatrzenia polityki klimatycznej UE, w tym Fit for 55 i Zielonego Ładu.

Niestety, na ten moment dialogi z władzami nie przyniosły jasnych odpowiedzi. Cytowana przez Obserwator Logistyczny, Renata Rychter z Departamentu Transportu Drogowego potwierdziła, że rozmowy trwają  i rządzący są świadomi trudnej sytuacji polskich przewoźników. Obecnie nie da się jednak wskazać konkretnych terminów realizacji wspomnianych żądań. Jednocześnie jednak ministerstwo stale deklaruje gotowość do pracy nad wystosowanymi postulatami.

Od czerwca kolejne protesty. Kierowcy zablokują najważniejsze drogi

Dla przedsiębiorców to jednak za mało. W przypadku braku jakichkolwiek działań ze strony rządu przewoźnicy postawili ultimatum. Jeśli do 19 czerwca Ministerstwo Infrastruktury nie podejmie realnych działań, 22 czerwca, czyli w pierwszą sobotę wakacji rozpoczną się masowe protesty na kluczowych polskich drogach i węzłach autostradowych. To z kolei oznacza gigantyczne problemy dla kierowców, którzy wyruszą na wyczekiwane urlopy. Co więcej, kierowcy zagrozili, że strajk może potrwać przez cały okres wakacyjny.

O tym, z czym się wiążą blokady polskiej infrastruktury drogowej mogliśmy się przekonać przy okazji niedawnych protestów rolników. Strajki z marca br. spowodowały blokadę dróg w ponad 500 miejscach w różnych częściach kraju. Kierowcy tracili czas na poszukiwanie objazdów, a problemy z dotarciem do celu miały m.in. pojazdy służb ratowniczych, w tym karetki pogotowia czy wozy strażackie.

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy