Pocięli na części kradzioną Toyotę. Kara jest śmieszna
Specjalizujący się w walce z przestępczością samochodową policjanci z warszawskiej grupy "Orzeł" zatrzymali paserów, którzy odpowiadają m.in. za rozebranie na części kradzionej Toyoty C-HR. Niestety, samochodu nie udało się uratować.
Rozpracowujący sprawy dotyczące kradzieży samochodowych policjanci z warszawskiej grupy "Orzeł" wspólnie z kolegami z Komisariatu Policji w Tłuszczu ustalili, że na jednej z posesji w Postoliskach (gm. Tłuszcz) może znajdować się kradziona i przygotowana do demontażu Toyota C-HR.
Kiedy policjanci pojawili się na miejscu, zauważyli, jak znajdujący się na posesji mężczyzna na widok oznakowanego radiowozu zaczął nerwowo zamykać bramę posesji, po czym wypuścił z kojca owczarka niemieckiego, a sam schował się do garażu. Policjanci podejrzewali, że właśnie na tę posesję wjechał kradziony samochód, dlatego podjęli interwencję. W jej trakcie zatrzymali próbującego uciec tylnym wyjściem z garażu 33-latka.
W trakcie wykonywania czynności policjanci zabezpieczyli kawałki pociętej karoserii od Toyoty CHR, a także silnik od Toyoty z usuniętym polem numerowym oraz baterię od pojazdu hybrydowego. Dodatkowo na terenie posesji znajdowały się podrobione tablice rejestracyjne oraz plecak z zagłuszarką sygnału GPS/GSM.
Kiedy policjanci wykonywali czynności, na posesję wjechał Nissan Primaster. Kierowca samochodu oświadczył funkcjonariuszom, że elementy od Toyoty C-HR należą do niego i przyjechał właśnie po baterię.
Jak się okazało po sprawdzeniu w policyjnych systemach, Toyota została skradziona w okolicach Płocka, dlatego policjanci podjęli decyzję o zatrzymaniu obu 33-latków w związku z podejrzeniem paserstwa pojazdu.
Ponadto kierowca Nissana poinformował funkcjonariuszy, że nabył Toyotę, pozostałe jej elementy znajdują się na jego posesji w Jarzębiej Łące, co potwierdzili policjanci, którzy udali się na miejsce. W garażu zabezpieczyli brakujące części karoserii pochodzące od Toyoty C-HR.
Dodatkowo na posesji w Postoliskach policjanci zabezpieczyli dwa pojazdy: Lexusa NX200 oraz częściowo zdemontowanego Nissana Qashqaia, które trafiły na parking depozytowy celem przeprowadzenia badań mechanoskopijnych.
Mężczyźni usłyszeli zarzuty paserstwa, do których się przyznali i dobrowolnie poddali karze roku pozbawienia wolności w zawieszeniu na 3 lata. Każdy ma też wpłacić 4 tysiące złotych grzywny.
***