Pierwszy wyścig dla Buttona. Było ciekawie!

Zwycięstwem Jensona Buttona z McLarena zakończył się inauguracyjny wyścig sezonu 2012 na torze Albert Park w Melbourne.

Button dominował od startu do mety
Button dominował od startu do metyAFP

Już na starcie Button pokazał Lewisowi Hamiltonowi, że zeszłoroczny układ sił (Button zdobył więcej punktów) nie był dziełem przypadku. Po szybkim starcie objął prowadzenie, ruszający z pole position Hamilton jechał drugi, a trzeci był Michael Schumacher, za którym jechali Rosberg i Vettel.

Słabo wystartowali Mark Webber, który spadł z piątego miejsca na dziewiąte (Australijczyk znalazł się w dużym tłoku, nie obyło się bez kontaktów) i Grosjean, który ruszał z trzeciej pozycji a po starcie znalazł się na szóstej.Z  kolei dobrze wyścig zaczął Massa, który awansował z 15. miejsca na 10, nieźle wystartowali również Alonso i Raikkonen.

Już na drugim okrążeniu zakończyły się zawody dla Grosjeana. Będący rewelacją kwalifikacji Francuz zaliczył kontakt z próbującym go wyprzedzić Maldonaldo, skutkiem czego  było złamane zawieszenie.

Na 11. okrążeniu z tory wypadł Michael Schumacher. Niemiec wrócił na tor, ale już tylko toczył się do boksów. Okazało się, że wyjazd poza asfalt był spowodowany problemami ze skrzynią biegów.

GP Australii. Wyścig

GP Australii. WyścigAFP
GP Australii. WyścigAFP
GP Australii. WyścigAFP
GP Australii. WyścigAFP
GP Australii. WyścigPAP/EPA
GP Australii. WyścigPAP/EPA
GP Australii. WyścigPAP/EPA
GP Australii. WyścigPAP/EPA
GP Australii. WyścigPAP/EPA
GP Australii. WyścigPAP/EPA
GP Australii. WyścigPAP/EPA
GP Australii. WyścigPAP/EPA
GP Australii. WyścigPAP/EPA
GP Australii. WyścigPAP/EPA
GP Australii. WyścigPAP/EPA
GP Australii. WyścigPAP/EPA

Po pierwszej serii wizyt w boksach kolejność na czele nie zmieniła się. Prowadził Button, który miał niemal 10 sekund przewagi nad Hamiltonem. Imponować mogła postawa Alonso, który stopniowo przebijał się do przodu, aż na szóste miejsce. Coraz lepiej jechał również Raikkonen, który na 27. okrążniu dogonił i wyprzedził słabnącego Massę awansując na 9. pozycję.

Na 38. okrążeniu doszło do kuriozalnej sytuacji. Awarii uległ bolid Witalija Pietrowa. Rosjanin zaparkował swój samochód z uszkodzonym układem kierowniczym na prostej startowej co zaowocowało wyjazdem na tor auta Safety Car. To jeszcze nic dziwnego, tyle tylko, że prędkość prowadzonej kolumny za chwilę drastycznie spadła, bowiem na czele znalazł się dźwig zmierzający po zepsutego Lotusa. W efekcie o mało nie doszło do kolizji wśród zawodników jadących z tyłu, którzy zostali zmuszeni do gwałtownego hamowania.

Na pojawieniu się samochodu bezpieczeństwa skorzystał Sebastien Vettel. Niemiec zjechał do boksu, a na tor wyjechał za Buttonem, ale przez Hamiltonem, a więc na drugim miejscu.

Po wznowieniu ścigania początkowo obyło się bez przetasowań. Znajdujący się na czele Jenson Button zaczął odbudowywać swoją utraconą przewagę. Na drugim miejscu jechał Sebastien Vettel, a tuż za nim - Lewis Hamilton. Czołową "czwórkę" uzupełniał Mark Webber. Natomiast jadący na piątym miejscu Fernando Alonso doświadczał problemów z tylnym skrzydłem i tracił dystans do  czołówki, skupiając się głównie na powstrzymywaniu jadącego za nim Pastora Maldonado.

GP Australii. Tego nie było w TV

Za kulisami GP AustraliiPAP/EPA
Za kulisami GP AustraliiPAP/EPA
Za kulisami GP AustraliiPAP/EPA
Za kulisami GP AustraliiPAP/EPA
Za kulisami GP AustraliiPAP/EPA
Za kulisami GP AustraliiPAP/EPA
Za kulisami GP AustraliiPAP/EPA
Za kulisami GP AustraliiPAP/EPA
Za kulisami GP AustraliiPAP/EPA
Za kulisami GP AustraliiPAP/EPA
Za kulisami GP AustraliiPAP/EPA
Za kulisami GP AustraliiPAP/EPA
Za kulisami GP AustraliiPAP/EPA

Na 48. okrążeniu jadący coraz słabiej (już poza punktami) Massa zderzył się z Senną. W bolidzie Senny przebiciu uległa opona, bardziej ucierpiało Ferrari. Massa zjechał do boksu i już z niego nie wyjechał.

Kolejność w czołówce nie zmieniła się już do mety. Pewne zwycięstwo odniósł Jenson Button, a na podium znaleźli się również Sebastien Vettel i Lewis Hamilton. Pierwszą piątkę uzupełnili Mark Webber i Fernando Alonso.

O wielkim pechu może mówić Pasto Maldonaldo. Jadący za Alonso Wenezuelczyk na ostatnim okrążeniu stracił panowanie nad swoim Williamsem i rozbił go o betonowy mur. W efekcie na  szóstym miejscu finiszował Kamui Kobayashi, który prezentował się solidnie przez cały wyścig, a na siódmym - Kimi Raikkonen. Punkty zdobyli również Sergio Perez, Daniel Ricciardo i Paul di Resta, oznacza, że w czołowej "dziesiątce" znalazło się aż dwóch kierowców Saubera.

W drugiej części wyścigu znacznie spadło tempo Nico Rosberga, przez co Niemiec ukończył wyścig dopiero na 12. pozycji.Inaugurujący sezon wyścig okazał się bardzo ciekawy i równie ciekawie zapowiada się dalsza walka. Żaden zespół nie zdominował całkowicie rywalizacji chociaż widać, że McLareny mają naprawdę duży potencjał. Solidnie prezentują się też Red Bulle. Problem ma Ferrari, ale dotyczy on nie tyle bolidu, co jednego z kierowców, Alonso pokazał bowiem, że tegorocznym samochodem można szybko jechać. Z kolei Massa nie może odzyskać formy sprzed pamiętnego wypadku, gdy został uderzony w głowę elementem innego bolidu.

Trudno ocenić formę Mercedesa. Początek rywalizacji był obiecujący, później jednak Rosberg stracił tempo, a bolid Schumachera uległ awarii.

Bardzo duży postęp wykonał zespół Williamsa, który w zeszłym roku był chłopcem do bicia, a w tym wygląda na solidny zespół środka stawki. Prawdopodobnie podobnie należy ocenić również zespół Lotusa, który jednak może mieć przebłyski za sprawą Kimiego Raikkonena. Zaskoczeniem in plus jest na pewno postawa Saubera.Czy układ sił nie zmieni się już w następnym wyścigu? Przekonamy się o tym już za tydzień, gdy kierowcy rywalizować będą w Malezji.

Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas