Pieniądze za rupieć po amerykańsku
Cztery dni po starcie programu "Pieniądze za rupieć" administracja Baracka Obamy ostrzegła Kongres o możliwości szybkiego zużycia olbrzymiej sumy 950 milionów dolarów przeznaczonych na akcję.
Przygotowany przez amerykańską administrację plan zakłada wypłacanie subwencji w wysokości 3 500 - 4 500 dolarów właścicielom samochodów, którzy kupią nowy, bardziej wydajny oraz ekologiczny pojazd. W akcji bierze udział 2 000 dealerów.
W poniedziałek - pierwszy dzień trwania akcji zanotowano prawie 23 tysiące transakcji w ramach programu. Bardzo duża ilość chętnych w tak krótkim czasie zaskoczyła amerykańskie władze, które liczyły, iż w program obejmie około 250 000 pojazdów. Łatwo wyliczyć, że w takim tempie limity zostałyby przekroczone mniej więcej po jedenastu dniach!
W środę Narodowy Zarząd Bezpieczeństwa Ruchu Drogowego (NHTSA) podał do wiadomości , iż znaczna część transakcji w ramach programu została anulowana z powodu nieprawidłowości natury prawnej lub braku kompletnych dokumentów.
Chaos rozpoczął się, gdy dealerzy zaczęli informować rząd o możliwości utratą kontroli nad dokonanymi operacjami. Oliwy do ognia dolały władze administracji prezydenta, które poinformowały Kongres o możliwości zawieszenia programu. Wielu sprzedawców oraz kupujących ruszyło by jak najszybciej uporać się ze sprawami urzędowymi. Jednak wieczorem tego samego dnia poinformowano, że program jednak nie zostanie wstrzymany, a poprawnie przeprowadzone transakcje będą refundowane.
Z tego powodu Biały Dom zdecydował się o przesunięciu miesięcznych wakacji, zaś administracja poinformowała o przeznaczeniu dodatkowej gotówki w celu upłynnienia przeprowadzanych transakcji.
Jak wyliczyły amerykańskie media, z powodu dużej ilości chętnych NHTSA nie zatwierdziła jeszcze ponad 25 000 złożonych wniosków. Daje to liczbę 13 niedokończonych transakcji u jednego dealera.