Pandy nie dojadą do Dakaru

Żadnemu z dwóch fiatów panda nie dane było dojechać do Dakaru. Oba auta zakończyły rywalizację na trasie piątego etapu.

Fiat pandakar / Kliknij
Fiat pandakar / KliknijINTERIA.PL

Pandy do pechowego dla nich odcinka specjalnego o długości 405 km wystartowały razem. Obie załogi Miki Biasion/Tizianio Siviero oraz Bruno Saby/Rudy Briani trzymały się blisko siebie, by w razie potrzeby udzielić sobie pomocy.

INTERIA.PL

Spokojna jazda została przerwana, gdy na skutek słabej widoczności Miki Biasion nie zauważył dużej dziury, do której wpadł prowadzony przez niego samochód. To oznaczało koniec jazdy.

Drugi pojazd prowadzony przez Saby'ego kontynuował jazdę i bez problemów minął półmetek. Kłopoty zaczęły się po dotarciu do miękkich, sypkich wydm piaskowych. Tam panda ugrzęzła i nie udało się jej uwolnić z pułapki przez całą noc. Dopiero w świetle poranka Saby pokonał przeszkodę i asekurowany przez serwisową ciężarówkę iveco ruszył w dalszą drogę. Było już jednak za późno - dwugodzinne spóźnienie na start oznaczało wykluczenie z rajdu.

INTERIA.PL

Do momentu odpadnięcia pandy zajmowały 147. i 148. miejsce w klasyfikacji. Najlepszy wynik zanotował na drugim etapie Biasion (91. miejsce).

Start w Dakarze udowodnił, że technicznie pandy były przygotowane prawidłowo. Problemem nie do pokonania okazał się natomiast zbyt mały prześwit samochodów, co uniemożliwiło jazdę w miękkim piasku oraz w koleinach wyżłobionych przez większe i cięższe samochody.

Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas