Obiecanki cacanki. Po 4 czerwca policja nadal będzie wlepiać mandaty!
To miał być miły gest wobec zmotoryzowanej części naszego społeczeństwa. Zgodnie z obietnicami, od 4 czerwca policja powinna zaprzestać karania roztargnionych kierowców, którzy zapomnieli zabrać ze sobą dowód rejestracyjny i potwierdzenie, że wykupili polisę OC. Zapowiadało się tak pięknie, ale wyszło jak zawsze. Okazało się bowiem, że wprowadzenie powyższych zmian zależy od pełnego wdrożenia osławionego systemu CEPiK 2.0. Kiedy to nastąpi? Tego nie wie chyba nikt.
Za brak każdego ze wspomnianych dokumentów grozi obecnie mandat w wysokości 50 zł. Jednokrotnie można byłoby zatem zaoszczędzić maksymalnie 100 zł. Kwota nie podnosząca zanadto ciśnienia, a i ryzyko wpadki raczej małe. Kiedy ostatni raz zostaliście zatrzymani przez policję do rutynowej kontroli? To, że zostawiliśmy dowód rejestracyjny z kwitkiem OC na lodówce w domu, w innej marynarce czy torebce, wychodzi zazwyczaj na jaw przypadkiem. Gdy na przykład zostaliśmy przyłapani za zbyt szybką jazdę przez patrol w radiowozie z wideorejestratorem. A wtedy owa dodatkowa stówka jest najmniejszym problemem. Może dlatego internauci ze spokojem przyjęli wiadomość o zwłoce z wejściem w życie szeroko reklamowanej decyzji rządu.
"Dlaczego miałbym jeździć bez dokumentów? Dlaczego i po co?" - pyta "zil.
"Pamiętam, jak za komuny jadę z wujem, mam wtedy 10 lat, zatrzymali nas, wujek zapomniał nie tylko dokumentów, ale i portfela, więc tłumaczy, że zapomniał. Milicjant zrobił notatkę i mówi: jutro rano proszę podjechać na posterunek i pokazać dokumenty. I na tym się skończyło, kazał jechać dalej" - wspomina dawne czasy "Romek".
"Człowiek jest tylko istotą omylną, powinien mieć 3 dni na ewentualne dostarczenie dokumentów, których zapomniał, a nie od razu mandat" - pisze "Asmodeusz", któremu wyraźnie podobały się tamte zwyczaje.
"Nawet jeśli CEPiK 2.0 zapewni możliwość jazdy bez tychże dokumentów, to w razie wypadku życzę powodzenia uczestnikom zdarzenia drogowego podczas spisywania protokołu powypadkowego... No chyba, że przyjedzie policja. Tyle, że wtedy ktoś z pewnością zabuli" - zwraca uwagę na inny aspekt zagadnienia jeden z komentatorów.
O tym, że nie będziemy musieli wozić ze sobą i okazywać dowodu rejestracyjnego i potwierdzenia polisy OC, pisaliśmy, opierając się na oficjalnych doniesieniach, już w listopadzie 2016 r. Pozwalający na to system o nazwie mDokumenty miał zyskać pełną sprawność "w połowie przyszłego roku". Czyli 2017. Minęło siedem miesięcy. W czerwcu 2017 Ministerstwo Cyfryzacji z dumą poinformowało, że "jeszcze w tym roku" zostanie uruchomiona usługa mID, czyli dostęp do cyfrowych dokumentów. "Dla kierowców to szczególnie istotne, bo dzięki cyfryzacji nie będą musieli wozić przy sobie dowodu rejestracyjnego i potwierdzenia, że wykupili polisę OC" - mówił przedstawiciel resortu. Wyjaśniając, iż "żeby system ruszył, potrzebne są zmiany legislacyjne. Niewielkie, ale jednak." Już wtedy zastrzegano, że drugim warunkiem koniecznym jest wcześniejsze uruchomienie centralnej ewidencji pojazdów i kierowców CEPiK 2.0. Co, jak zapowiadała ówczesna minister cyfryzacji Anna Streżyńska, miało to nastąpić jesienią tego roku. Tego, czyli 2017. Teraz, przypomnijmy, mamy prawie połowę 2018. CEPiK nadal nie działa tak, jak powinien.
Nikt ci tyle nie da, ile my ci obiecamy - głosi znane powiedzenie. Epopeja pt. "Koniec z mandatami za brak dokumentów" podsuwa kolejne pomysły. Można na przykład zapowiedzieć, że obniżymy opodatkowanie paliw, dzięki czemu litr bezołowiowej będzie kosztować w detalu 3,50 zł. Potrzebne są tylko drobne zmiany legislacyjne. Aha, i najpierw musimy wydrążyć tunel pod Bałtykiem z Gdańska do Szwecji.