Nowy pomysł na kryzys węglowy? Sznury TIR-ów ciągną z Kazachstanu

Paweł Rygas

Oprac.: Paweł Rygas

Na polskich drogach może się wkrótce zaroić od ciężarówek z Kazachstanu, Turkmenistanu czy Uzbekistanu. Chodzi o całe konwoje, którymi - w zastępstwie kolei - do Polski trafiać ma węgiel.

Transpot drogowy nie jest w stanie zrekompensować węgla importowanego drogą morską i koleją
Transpot drogowy nie jest w stanie zrekompensować węgla importowanego drogą morską i koleją Wojciech Stróżyk /Reporter Agencja SE/East News

Nowe zjawisko, w ramach dogłębnej analizy sytuacji węglowej w Polsce, zauważył serwis "Wysokienapiecie.pl". W szczególności chodzić miało o odmiany orzech i kostka, które do tej pory trafiały do naszego kraju właśnie ze Wschodu.

Konwoje ze wschodu ciągną do Polski. Kolej stanęła, ruszyły ciężarówki

Sam kierunek nie jest zaskoczeniem. Nietypowa jest raczej sama forma transportu. Do tej pory węgiel ze wschodu docierał do nas głównie koleją i transportem morskim. W kwietniu Polska wprowadziła jednak embargo na rosyjski węgiel. W efekcie niemożliwe stało się też przewiezienie węgla koleją (przez Rosję), który - w ten sposób - trafiał do nas m.in. właśnie z Kazachstanu.

"Rosyjski węgiel trafiał do Polski głównie koleją. Po wprowadzeniu polskiego embarga z dnia na dzień praktycznie zniknął terminal węglowy w Braniewie. Burmistrz Braniewa prosił rząd o pomoc dla kilkuset osób ludzi, którzy z dnia na dzień stracili pracę. Została infrastruktura kolejowa na granicy w Białorusi, ale i ona pewnie podzieli los braniewskiej" - alarmuje Wysokienapięcie.pl

"Tiry" z węglem zamiast statków i kolei? To nie może się udać

Transport drogowy nie jest w stanie rywalizować z koleją w przypadku ładunków masowych Piotr HukaloAgencja SE/East News

Krótkotrwałą alternatywą dla kolei stał się więc transport drogowy, który - mimo niewielkiej wydajności w przypadku ładunków masowych - pomóc ma w załataniu "dziury węglowej". W trasy ruszać mają konwoje składające się nawet z dwudziestu ciężarówek. Jeden taki transport oznacza więc około 400 ton węgla.

To niewiele, jeśli wziąć pod uwagę, że największe masowce - statki do transportu węgla - zabrać mogą pod pokład nawet ponad 185 tys. ton. Przykładowo - w kwietniu 2020 roku - w Porcie Gdańskim cumowała jednostka Agia Trias (masowiec klasy cape size), której nośność to - uwaga 185 820 ton.

Co ciekawe, import węgla z Kazachstanu wymaga pokonania przeszło 4 tysięcy kilometrów, a większość trasy wiedzie przez terytorium Rosji. Niestety - co wynika z napiętej sytuacji międzynarodowej - w "interwencyjnym" transporcie węgla z Kazachstanu nie uczestniczy polska branża transportowa. Przewozy zdominowali przewoźnicy z Azji Środkowej. Do Polski - w całych konwojach - ciągną więc ciężarówki na rejestracjach z Kazachstanu, Turkmenistanu, Uzbekistanu a nawet Iranu.

Dziennikarze branżowi - Rafał Zasuń i Bartłomiej Derski - z Wysokienapięcie.pl prognozują, że wkrótce strumyczek węgla z Kazachstanu może jednak wyschnąć. Lokalne władze planują wprowadzić embargo na eksport surowca w obawie przed deficytem węgla w kraju.

Zwracają też uwagę, że węgiel ze wschodu mógłby trafiać do Polski drogą morską, ale problemem jest m.in. "absurdalna" interpretacje przepisów przyjmowana przez polskie urzędy celne. W drodze do kraju węgiel z Kazachstanu, Kirgizji i Mongolii musi przejść przez rosyjskie porty, co - zdaniem polskich celników - oznacza, że automatycznie staje się on objęty sankcjami.

"Reszta krajów UE nie ma problemu z tym, że surowiec z Kazachstanu płynie przez port w Noworosyjsku" - czytamy w Wysokienpiecie.pl.

***

Moto Flesz - odcinek 49. Spada sprzedaż aut w Polsce, mniejsze dopłaty do elektryków w NiemczechINTERIA.PL
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas