Nowy ford transit
Kiedy w 1965 roku po raz pierwszy wprowadzono na rynek forda transita, w najśmielszych przewidywaniach nie wyobrażano sobie roli, jaką ten dostawczy bądź co bądź pojazd odegra na motoryzacyjnym rynku Europy. Dlatego też szczególnie starannie przygotowywano się do zbudowania jego następcy, który już niebawem pojawi się w sprzedaży. Tradycja zobowiązuje.
Wyzwaniem było nie tylko zaprojektowanie nowych rozwiązań, ale zrobienie tego samego niejako dwukrotnie. Nową rodziną modeli musiano bowiem zaspokoić coraz bardziej rozbieżne wymagania użytkowników aut dostawczych w segmencie 1 i 2 ton ładowności.
Nowy ford transit, którego prasowa premiera odbyła się pod koniec stycznia w Hiszpanii jest dość niezwykłym przykładem nowego sposobu konstruowania aut. Stworzono bowiem dwa różne samochody adresowane do dwóch różnych segmentów rynku. Jednocześnie jednak oba pojazdy mają tę samą platformę podwoziową i są w znaczny sposób zunifikowane. Co więcej - oba są wierne tradycji transita, dzięki której model ten zyskał tak wielkie powodzenie, dysponując przy tym większymi walorami użytkowymi z punktu widzenia klientów obu segmentów.
Największym wyzwaniem, przed którym stanął zespół projektujący nowego forda transita było stworzenie - po raz pierwszy w kategorii samochodów dostawczych - wspólnej platformy podwoziowej dla samochodów z napędem na przednią i tylną oś. W segmencie pojazdów o ładowności 1 tony normą są bowiem pojazdy z przednim napędem i bardzo nisko przebiegającą podłogą, podczas gdy w segmencie 2 ton dominują samochody z napędem na tylną oś.
Chcąc zaspokoić oba te wymogi, zespół projektantów przystąpił do realizacji rzeczy wydawałoby się niemożliwej - stworzenia wspólnej platformy dla obu konfiguracji układu napędowego. Było to zadanie dość złożone, ponieważ wspólna platforma nie tylko musiała dawać możliwość zastosowania przedniego i tylnego napędu, ale także zachodziła konieczność takiego jej zaprojektowania, aby był możliwy montaż układów napędowych ustawionych zarówno poprzecznie, jak i wzdłużnie.
Wykorzystując zaawansowane techniki komputerowego wspomagania procesów konstrukcyjnych, jakimi dysponuje Ford, zespół inżynierów pracował nad tą koncepcją, badając wszelkie możliwe sposoby ustawienia i konfiguracji silników oraz układu przeniesienia napędu. Powodzenie całego przedsięwzięcia zależało od jednego drobnego detalu - możliwości znalezienia wspólnego miejsca pod maską, gdzie można by umieścić przekładnię kierowniczą, bez względu na konfigurację silnika i układu napędowego.
W rezultacie tych prac powstało wiele wersji transita (z napędem na przednie lub tylne koła, silnikami ustawionymi poprzecznie i wzdłużnie, o różnych rozstawie osi, wysokości i długości) ale o identycznym wyglądzie zewnętrznym. A wygląd ten, choć pozornie niewiele różniący się od "starej" wersji zmienił się w sposób zasadniczy. Przede wszystkim "odsunięto" na zewnątrz boczne ściany nadwozia w górnej jego części o ponad 89 mm z każdej strony, co przyniosło zwiększenie przedziału ładunkowego o 11 procent. Lusterka boczne ustawiono niżej i bliżej przodu, maksymalnie zwiększając widoczność. Obniżono linię okien, wprowadzono charakterystyczne trójkątne okienka boczne. Zmieniono także obrys przednich błotników, co przy kołach odsuniętych bardziej na zewnątrz stwarzało optyczne wrażenie, że pojazd pewniej trzyma się drogi.
Patrząc z przodu transit model 2000 różni się od swojego poprzednika innym wlotem powietrza (krata wykonana jest z tworzywa sztucznego z wbudowanymi reflektorami) i silnie zaznaczonym przetłoczeniem biegnącym wzdłuż całego nadwozia.
Transit nowej generacji otrzyma wysokoprężne silniki o symbolu DuraTorq (pojemność 2,0 i 2,4 l.) o nowoczesnej konstrukcji, czterema zaworami na cylinder i turbodoładowaniem. Jednostka 2,4 będzie wykorzystywana do transita z napędem na tylną oś, a 2,0 będzie napędzać gamę modeli z przednim napędem. Najnowszy ford otrzyma także specjalnie opracowaną dla tego modelu wersję znanego już silnika benzynowego DOHC o pojemności 2,3 litra..