Nieudana kontrola trzeźwości. Konkolewski: "Zapis video był poddany modyfikacjom"

Sporo emocji wzbudził opublikowany w naszym serwisie film dokumentujący próbę skontrolowania trzeźwości kierującego przez funkcjonariuszy drogówki.

Kierowca, który dokumentował przebieg zdarzenia przy pomocy telefonu komórkowego, powołał się na szereg obowiązujących przepisów, a wyraźnie speszeni sytuacją  policjanci mieli poważne problemy ze wskazaniem podstawy prawnej dotyczącej zatrzymania.

O komentarz do zdarzenia poprosiliśmy eksperta Komendy Głównej Policji - inspektora Marka Konkolewskiego.

"Należy wskazać, że zapis video był poddany modyfikacjom, przez co nie odzwierciedla w pełni wiarygodnego obrazu przeprowadzonej interwencji, wywołując u oglądającego zamierzony efekt złudnego przekonania o indolencji działań Policji. Tym niemniej ze wstępnej analizy materiału wynika, że zachowanie widocznego na filmie policjanta może wskazywać na brak znajomości podstaw prawnych do prowadzenia kontroli drogowych, dlatego też kwestia ta będzie przedmiotem dalszych wyjaśnień" - stwierdził Konkolewski. Inspektor dodał jednak, że brakiem znajomości prawa wykazał się też kontrolowany kierowca, który "utrudniał przeprowadzenie" kontroli. Konkolewski zwrócił uwagę, że "nagrywanie przebiegu kontroli w żaden sposób nie powinno  jej zakłócać". Dodał też, że "kierowca zdał egzamin państwowy na prawo jazdy wykazując się wiedzą  z przepisów ruchu drogowego. Wiedzę tę powinien wykorzystywać na drodze w praktyce, stosując się do poleceń Policji i innych organów uprawnionych do kontroli ruchu drogowego".

Reklama

O rozwianie wszelkich wątpliwości poprosiliśmy również prawników. W tym przypadku kluczowe okazują się zapisy Prawa o ruchu drogowym oraz Ustawa o wychowaniu w trzeźwości i przeciwdziałaniu alkoholizmowi

Art. 129 ustawy Prawo o ruchu drogowym:

1. Czuwanie nad bezpieczeństwem i porządkiem ruchu na drogach, kierowanie ruchem i jego kontrolowanie należą do zadań Policji.

2. Policjant, w związku z wykonywaniem czynności określonych w ust. 1, jest uprawniony do:

[...]

3)

żądania poddania się przez kierującego pojazdem lub przez inną osobę, w stosunku do której zachodzi uzasadnione podejrzenie, że mogła kierować pojazdem, badaniu w celu ustalenia zawartości w organizmie alkoholu lub środka działającego podobnie do alkoholu;

[...]

Sęk w tym, że przesłanka "uzasadnionego podejrzenia" dotyczy tylko kwestii tego, czy pojazdem mogła kierować inna osoba niż kierujący w chwili kontroli. Uprawnienie policji do żądania poddania się przez kierującego pojazdem badaniu w celu ustalenia zawartości w organizmie alkoholu lub środka działającego podobnie do alkoholu, wynika wprost z ww. przepisu.

Jest też kolejne "ale" - art. 129i. ust. 4. Warunki oraz sposób przeprowadzania badań, o których mowa w ust. 1 i 2, określa ustawa z dnia 26 października 1982 r. o wychowaniu w trzeźwości i przeciwdziałaniu alkoholizmowi (Dz. U. z 2007 r. Nr 70, poz. 473, z późn. zm. 37). W jej treści znajdziemy m.in. art. 47. 1. Stanowi on, iż "Jeżeli zachodzi podejrzenie, że przestępstwo lub wykroczenie zostało popełnione po spożyciu alkoholu, osoba podejrzana może być poddana badaniu koniecznemu do ustalenia zawartości alkoholu w organizmie, w szczególności zabiegowi pobrania krwi. Zabiegu pobrania krwi dokonuje fachowy pracownik służby zdrowia".

Reasumując. Chociaż  wielu komentatorów zwróciło uwagę na  prowokujące i niegrzeczne zachowanie kontrolowanego kierowcy, z prawnego punktu widzenia, miał on rację.  Nie zmienia to jednak faktu, że wykonującym swą pracę funkcjonariuszom, których głównym zadaniem jest przecież troska o bezpieczeństwo na naszych drogach, trudno zarzucić złą wolę. "Rutynowe" kontrole trzeźwości w znacznym stopniu przyczyniają się do eliminowania z ruchu skrajnie nieodpowiedzialnych i niebezpiecznych dla otoczenia kierujących, a "dziurawe" prawo nie jest przecież winą policji.

Chociaż w takich przypadkach policjanci wykraczają poza swoje kompetencje, zważywszy na dobro ogółu i bałagan w polskim prawie, nie sposób nie przyznać im racji. Dzięki wprowadzeniu na wyposażenie nowoczesnych alkotestów sama kontrola trzeźwości trwa zaledwie kilkanaście sekund. Nawet jeśli wiemy, że nie jest ona do końca zgodna z aktualnym stanem prawnym, nie powinniśmy robić z tego powodu problemów. Pro publico bono!  

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy