Niemiecka wojna domowa
Wojna domowa. Tak, w dwóch słowach określić można to, co od początku lat dziewięćdziesiątych dzieje się u naszych zachodnich sąsiadów.
Niemieccy producenci, w typowy dla siebie sposób bagatelizując wszystkie samochodowe osiągnięcia, które nie narodziły się w głowach ich szalonych naukowców (a wbrew pozorom jest tego całkiem sporo - od włoskiego wtrysku typu common rail po francuskie filtry cząstek stałych) od wielu lat subtelnie "podszczypują" się różnymi spotami reklamowymi.
Najcięższe walki toczą się zazwyczaj na linii Audi-BMW. Mniej skory do draki jest przeważnie Mercedes, który - prawdę mówiąc - poza okupowaniem ostatnich miejsc w rankingach niezawodności, nie bardzo miał się ostatnio czym chwalić. Co innego inżynierowie z Bawarii czy Ingolstadt, których pomysły owocowały zdobyciem wielu prestiżowych tytułów.
Ostatnio rywalizacja między tymi dwoma producentami nieco przycichła, ale kilka tygodni temu w Internecie pojawiła się reklama Audi, której tematyką po raz kolejny była "przyjazna rywalizacja" z "kolegami z BMW". Jak słusznie zauważono, w każdych tego rodzaju zawodach zawsze jest zwycięzca i przegrany.
Na podniesienie rzuconej przez Audi rękawicy nie trzeba było długo czekać. Kilka dni temu, w Internecie pojawiła się reklamowa odpowiedź "kujonów" z BMW. Wynika z niej, że koledzy z Ingolstadt muszą się jeszcze wiele nauczyć... Z niecierpliwością czekamy na kolejne odcinki niemieckiego "friendly fire".