Niemcy znów dopłacają do samochodów
Niemiecki rząd wprowadza w życie program, którego celem jest wspieranie samochodów elektrycznych i hybrydowych. Obejmuje on m.in. dopłaty przy zakupie nowych samochodów.
Obecnie po niemieckich drogach jeździ 50 tys. samochodów elektrycznych. Rząd chce, by w ciągu 4 latach liczba ta wzrosła do miliona. Plan jest więc ambitny. By go zrealizować przewiduje się m.in. dopłaty do zakupu samochód elektrycznych i hybryd, ale wyłącznie typu plug-in, a więc z możliwością ładowania z gniazdka elektrycznego. Będą one wynosiły 4 tys. euro w przypadku samochodów elektrycznych oraz 3 tys. euro - dla hybryd. Koszt dopłaty ma być dzielony po równo między budżet państwa i przemysł motoryzacyjny.
Tego typo pomoc nie będzie przysługiwała osobom kupującym samochody luksusowe. W niemieckich warunkach oznacza to pojazdy o cenie wyższej niż 60 tys. euro. Takie kryterium wyklucza z dopłat popularną Teslę Model S, której niemieckie ceny startują z poziomu 81 tys. euro. Natomiast skorzystać z pomocy mogłyby osoby zainteresowane Modelem 3, który w USA ma kosztować około 35 tys. dolarów (europejskie ceny nie są jeszcze znane, samochód ma pojawić się na rynku pod koniec przyszłego roku).
Na dopłaty będą mogli liczyć na pewno nabywcy Toyoty Prius plug-in, której nowa generacja powinna kosztować około 37 tys. euro. Skorzystają również niemieccy producenci, którzy w ofercie mają szeroką gamę pojazdów o napędzie alternatywnym. Przykładowo hybrydowy Golf GTE kosztuje 37 tys. euro, Passat GTE - 44 tys., Mercedes C 350 e - 51 tys, a BMW 330e - ok. 44 tys. Z kolei za całkowicie elektrycznego e-Golfa trzeba zapłacić 35 tys. euro.
Plan wspierania "elektryfikacji" motoryzacji ma kosztować niemiecki budżet miliard euro. Kwota ta nie będzie przeznaczona wyłącznie na dopłaty, np. 300 mln euro będzie kosztować rozbudowa infrastruktury umożliwiającej ładowanie samochodów, która przeprowadzona zostanie w latach 2017-2020.
Program ma ruszyć już w maju i od tego miesiąca będzie można liczyć na dopłaty. Jednocześnie niemiecki rząd zapowiedział rozważenie dalszych kroków wspierających samochody elektryczne, wśród nich wymienia się obniżkę podatków.
Przypomnijmy, że kilka lat temu w Niemczech obowiązywały już dopłaty do samochodów. Wówczas wynosiła ona 2,5 tys. euro, a warunkiem jej otrzymania było oddanie na złom starego samochodu. Program cieszył się dużym powodzeniem wśród niemieckich kierowców.
Niestety, na podobne kroki nie możemy się doczekać w Polsce. W naszym kraju nie istnieje żaden program, który miałby na celu wyeliminowanie z ruchu samochodów ze starymi, trującymi silnikami Diesla, czy też nakłonienie Polaków do wymiany samochodów na nowsze. I nie wskazuje na to, by w ramach "dobrej zmiany" coś w tym zakresie się zmieniło...