Niemcy nie chcą jeździć autobusami. Trzy auta w rodzinie to nowy trend
Niemiecki Federalny Urząd Statystyczny opublikował najnowsze dane dotyczące liczby samochodów osobowych wykorzystywanych w Niemczech. Na 1000 mieszkańców przypadają tam już ponad 583 auta - to najwyższy wynik w historii tego kraju. Nowy trend mówi już nie o dwóch lecz trzech samochodach na jedną rodzinę. To fiasko promowanej od lat polityki transportowej mającej zachęcić obywateli do częstszego korzystania z komunikacji publicznej.
Polacy od lat bombardowani są, mającymi wpędzać nas w poczucie wstydu i zacofania, wiadomościami o rekordowej liczbie samochodów przypadających na 1000 mieszkańców. W rzeczywistości wszystkie one to wierutne bzdury wynikające z faktu, że nawet 1/4 zarejestrowanych w Polsce aut to tzw. "rekordy archiwalne" czyli - jak kto woli - "martwe dusze". Pojazdy, które istnieją wyłącznie w zakurzonych kartotekach wydziałów komunikacji.
Miejscy wyznawcy aktywistycznego dogmatu przeżyją prawdziwy szok w połowie przyszłego roku, gdy z CEPiKu - jednym ruchem - wykreślone zostaną wszystkie martwe duże i - ze statystycznego punktu widzenia - liczba samochodów w Polsce spadnie co najmniej o 1/4 .
Tymczasem najnowszymi danymi o poziomie zmotoryzowania społeczeństwa podzieli się nasi sąsiedzi zza Odry. Wnioski? Mimo walki z samochodami i promocji transportu publicznego Niemcy wciąż kochają samochody i nie mają najmiejszego zamiaru z nich rezygnować.
Choć nie każdy pała sympatią do naszych przyjaciół zza Odry, trzeba przyznać, że Niemcy "potrafią" w papierki i statystykę. Opublikowane właśnie przez Niemiecki Federalny Urząd Statystyczny dane (bazujące na danych z KBA - Niemieckiego Federalnego Urzędu Transportu) - w przeciwieństwie do tych z CEPiKu - można więc uznać za dość wiarygodne. Co z nich wynika? Lokalna prasa nie ma wątpliwości - Niemcy nie zamierzają odchodzić od prywatnych pojazdów, a liczba aut poruszających się po tamtejszych drogach osiągnęła historyczny rekord.
Na 1000 obywateli w 2022 roku przypadały już 583 samochody osobowe. Dla porównania - dekadę temu - w 2012 roku było to 534 samochodów. Z najnowszych danych wynika, że co najmniej jeden samochód posiada dzisiaj 78 proc. gospodarstw domowych, czyli ponad 3/4 ogółu. Odsetek gospodarstw posiadających dwa samochody powiększył się na przestrzeni dekady z 24,5 do 27 proc, a odsetek gospodarstw mających trzy lub więcej samochodów osobowych wzrósł z 4,1 do 6,2 proc.
Prezentowane przez Statistische Bundesamt dane świadczą w dużym stopniu o fiasku - prowadzonej od dłuższego czasu - polityki mającej zachęcić Niemców do porzucenia własnych czterech kółek i przesiadki do transportu publicznego. W porównaniu z rokiem 2012 spadkiem liczby samochodów osobowych przypadających na 1000 mieszkańców pochwalić się może jedynie Berlin.
Dekada zwężania ulic, likwidacji parkingów i inwestycji w infrastrukturę rowerową przyniosła efekt w postaci zmniejszenia liczby przypadających na 1000 mieszkańców samochodów osobowych z 342 (w 2012 roku) do... 338 (w roku 2022).
Na tle wszystkich krajów związkowych i całych Niemiec Berlin śmiało uznać można jednak za "samotną wyspę". Dla porównania:
- w Bremem liczba aut przypadających na 1000 mieszkańców wzrosła w 10 latach z 414 do 443,
- w Hamburgu liczba aut przypadających na 1000 mieszkańców wzrosła w 10 latach z 426 do 439,
- w Sachen (Saksonia) liczba aut przypadających na 1000 mieszkańców wzrosła w 10 latach z 513 do 540.
Analitycy nie mają złudzeń, że mimo promocji transportu publicznego, dzisiejsze trendy idą w kierunku posiadania 2-3 samochodów osobowych na podstawową komórkę społeczną i nic nie wskazuje na to, że sytuacja zmieni się w najbliższych latach.
Co ciekawe, chociaż dane KBA i Urzędu Statystycznego mówią o rekordowej liczbie samochodów osobowych na niemieckich drogach, nie pokrywają się one z - bazujących na ponad 900 punktach pomiarowych w całym kraju - obliczeń Der Spiegel. Wynika z nich, że od stycznia do maja bieżącego roku na autostradach i drogach federalnych ruch był średnio o 8,5 proc. mniejszy niż przed pandemią koronawirusa. Zjawisko to zauważalne jest zwłaszcza w dużych miastach. W porównaniu z rokiem 2019 ruch w Hamburgu zmalał o 15 proc, a w Berlinie - aż o 17 proc.
Wygląda więc na to, że jedną ze zmian, jakie dotknęły mieszkańców miast w wyniku pandemii, jest upowszechnienie się możliwości pracy zdalnej. Mimo tego, bogatsi o doświadczenia z covid-19, Niemcy nie zamierzają jednak rezygnować z wygody i bezpieczeństwa, jakie zapewnia dziś posiadanie własnych czterech kółek, nawet jeśli nie korzystają z nich codziennie.