Najdziwniejsze auto świata
11 marca miłośnicy francuskiej motoryzacji obchodzili swoje święto. 11 marca 1970 roku, na salonie samochodowym w Genewie zadebiutował samochód, którego kształty i rozwiązania techniczne, mimo upływu czterdziestu lat, wciąż szokują.
Swoje urodziny obchodzi właśnie legendarny model Citroena - SM.
Niezależnie od tego, w którą stronę kierowca nie skręciłby kół, po puszczeniu kierownicy zawsze wracały one do "zerowej" pozycji.
Prace nad czteromiejscowym coupe przeznaczonym głównie na rynek amerykański rozpoczęły się w połowie lat sześćdziesiątych. Poza jedynym w swoim rodzaju, hydropneumatycznym zawieszeniem, Francuzi postanowili wyposażyć swój "kosmiczny" pojazd w nadwozie, które jak żadne inne radziłoby sobie z oporem powietrza.
Linie karoserii zaprojektowano tak, by odpowiadały wymogom aerodynamiki, w czasach, gdy większość motoryzacyjnych inżynierów nie miała nawet pojęcia o jej istnieniu. Citroen zapoczątkował tym samym modę na tworzenie bardziej opływowych, a co za tym idzie szybszych, cichszych i oszczędniejszych samochodów. Dzięki wielu testom w tunelu aerodynamicznym udało się osiągnąć współczynnik kształtu Cx wynoszący zaledwie 0,34. Nazwą CX ochrzczono również następcę modelu DS, który pojawił się na rynku cztery lata po SM.
Rozwiązania wyprzedzające epokę
Wyjątkowość SM nie polegała jednak wyłącznie na opływowych kształtach karoserii. Samochód wyposażono również w znany z DS mechaniczny układ doświetlania zakrętów (soczewki reflektorów skręcały wraz z kołami), dzięki zastosowaniu hydropneumatyki (łączącej w jeden układy zawieszenia, hamulcowy i wspomagania kierownicy), SM już w 1970 roku posiadał progresywne wspomaganie kierownicy, którego siła dostosowana była do prędkości jazdy.
Układ DIRAVI cechował się również innym niespotykanym rozwiązaniem - tzw. "samopowrotem" kierownicy. Niezależnie od tego, w którą stronę kierowca nie skręciłby kół, po puszczeniu kierownicy zawsze wracały one do "zerowej" pozycji. Rozwiązanie te przetrwało również w modelu CX, jeszcze w latach dziewięćdziesiątych, ostateczną wersję systemu DIRAVI stosowano w najbogatszych odmianach modelu XM.
Poza "wracającą" jednoramienną kierownicą, we wnętrzu zastosowano też kilka innych, ciekawych rozwiązań. Pedał hamulca (wszystkie hamulce tarczowe) był w zasadzie zaworem, którego skok wynosił zaledwie kilkanaście milimetrów, radio - podobnie jak w modelach GS i CX - umieszczono pionowo, przy dźwigni hamulca ręcznego (działającego na koła przednie).
Silnik od Maserati
Prędkość maksymalna 230 km/h, jaką legitymował się SM była wówczas zarezerwowana wyłącznie dla supersportowych bolidów.
To jednak nie koniec. Opływowe kształty karoserii nie powstały (niestety) z myślą o oszczędzaniu paliwa. Ten niecodzienny pojazd powstał po to, by w superkomfortowy i ultraszybki sposób przemieszczać się z miejsca na miejsce. Do napędu posłużył więc silnik V6 produkcji Maserati (Citroen miał wówczas większość udziałów we włoskiej firmie). Inżynierowie z Modeny zmodyfikowali silnik "indy" V8 poprzez odjęcie dwóch cylindrów i zmniejszenie skoku tłoka. W konsekwencji powstała bardzo udana jednostka V6 o pojemności 2,7 l. i mocy około 180 KM (245 Nm!).
Początkowo silnik zasilany był przez trzy gaźniki Webera, jednak już w 1971 roku zostały one zastąpione przez elektroniczny wtrysk. Napęd, co jest typowe dla Citroena, przenoszony był na koła przednie za pośrednictwem pięciostopniowej ręcznej, lub automatycznej skrzyni biegów. Prędkość maksymalna 230 km/h, jaką legitymował się SM była wówczas zarezerwowana wyłącznie dla supersportowych bolidów.
Zabiła go prędkość
Ogłaszając zakończenie produkcji przedstawiciele Citroena stwierdzili, że samochód, który "powstał z myślą o prędkości ginie, jako jej ofiara".
Samochód przetrwał w produkcji zaledwie pięć lat. Francuzom udało się sprzedać około 13 tys. egzemplarzy, większość w USA. Na brak zainteresowania modelem wpłynęło kilka czynników. Kosztujący niemal 60 tysięcy franków SM zużywał ogromne ilości benzyny, co zbiegło się niestety z kryzysem paliwowym. Wprowadzono również nowe przepisy, które w wielu krajach ograniczyły maksymalną prędkość poruszania się po autostradach.
Ogłaszając zakończenie produkcji przedstawiciele Citroena stwierdzili, że samochód, który "powstał z myślą o prędkości ginie, jako jej ofiara". SM był pojazdem, który podobnie, jak wcześniejszy DS wyprzedził swoją epokę. Klienci nie do końca wiedzieli bowiem, czy mają do czynienia z pojazdem luksusowym, czy sportowym. Czasy szybkich i wygodnych grand turismo miały dopiero nadejść.
Citroen SM na filmach: