Multijet czyli chaos informacyjny

Wydawałoby się, że we współczesnym społeczeństwie informacyjnym nie sposób utrzymać tajemnicy.

article cover
INTERIA.PL

Jednak Fiat udowodnił właśnie, że to błędna teza.

W zeszłym tygodniu branżowe media motoryzacyjne obiegła elektryzująca wiadomość: w produkowanych w Polsce, w Bielsku-Białej silnikach 1.3 Multijet wykryto wadę, która spowodowała wstrzymanie produkcji kilku modeli Fiata i Lancii we włoskich fabrykach w Turynie, Melfi i Termini Imerese. Na przymusowe urlopy odesłano 10 tysięcy ludzi!

Komunikat włoskiej centrali był lakoniczny, nie precyzował kiedy wada powstała ani czego dotyczyła. To już budziło nieufność...

Informacja prasowa (moto)

Nieufność wzrosła jeszcze bardziej, gdy okazało się, że w Bielsku nic nie wiedzą o wadach ich silników i... pracują normalnie! Dyrektor ds. personalnych bielskiego zakładu Fiat-GM Powertrain powiedział krótko: Pracujemy normalnie. Nie mam natomiast umocowania prawnego do komentowania komunikatu Grupy Fiata, dodając, że w naszym procesie produkcyjnym wada nie występuje.

Niewiele rozmowniejszy był rzecznik prasowy fabryki Marek Ramczewski, który na pytania reportera INTERIA.PL czego dotyczyła wada, odesłał nas do komunikatu włoskiego Fiata dodając, że... nie ma nic do dodania.

Chociaż z Bielska do Tychów nie jest daleko, to najwyraźniej Fiat-GM Powertrain nie uzgodnił "komunikatu" ze swoim 50-procentowym właścicielem, czyli z Fiat Auto Poland (drugie 50% należy do General Motors). Oto bowiem FAP, za pośrednictwem szefa biura prasowego, Bogusława Ćieślara stwierdził, iż (..) W związku z systematycznymi kontrolami jakościowymi (...) stwierdzono parę przypadków nieprawidłowości, które dotyczą elementu silnika 1.3 Multijet dostarczanego z zewnątrz.

(...) Spółka postanowiła zablokować produkcję silników, do których element ten jest stosowany. Taka decyzja oznacza zawieszenie działalności produkcyjnej, zarówno w zakładzie w Bielsku Białej, gdzie produkowane są silniki, jak i na niektórych liniach zakładów w Mirafiori, Melfi, Termini Imerese, Tychy i Bursa, gdzie produkowane są samochody napędzane silnikiem 1.3 Multijet.

Że, kolokwialnie rzecz ujmując, "coś tu śmierdzi" zauważyły również włoskie związki zawodowe. Przedstawiciel kierownictwa związku metalowców Giorgio Cremaschi uznał za skandal to, że nie podano dokładnej przyczyny kłopotów z silnikami z Polski; czy była to - jak dodał - awaria, czy załamanie na rynku.

Wyławiając z tego chaosu informacyjnego fakty, można dojść do dwojakich wniosków. Albo Fiat ma problemy z zbytem samochodów i konieczne były przestoje fabryk, albo wprost przeciwnie - samochody z silnikiem 1.3 sprzedają się tak dobrze, że bielska fabryka nie nadąża z produkcją. To drugie wydaje się bardziej prawdopodobne.

A oto kolejny komunikat Fiata Auto Poland, który dotarł do naszej redakcji późnym popołudniem

Przypadki anomalii dotyczące pochodzącego od dostawcy zewnętrznego elementu silnika 1.3 Multijet zostały już rozwiązane, a regularna produkcja silników została wznowiona w sobotę w polskich zakładach w Bielsku Białej.

Produkcja samochodów, w których montowana jest ta jednostka napędowa zostanie zatem wznowiona od wtorku 26 lutego. Zawieszenie działalności produkcyjnej dotyczyło niektórych linii w zakładach w Mirafiori, Melfi, Termini Imerese, Tychach oraz w Bursie, gdzie produkowane są modele z silnikami 1.3 Multijet.

Wszystkie te zakłady wznowią regularną produkcję w pełnym zakresie do środy 27 lutego.

Firma ukierunkowała wszystkie wysiłki na przyspieszenie kontroli i koniecznych działań przystosowawczych, tym samym dokładając wszelkich starań w celu maksymalnego ograniczenia ewentualnych opóźnień w dostawach do klientów.

Pomimo świadomości faktu, iż czasowa blokada produkcji, teraz już rozwiązana, będzie miała przewidywalne reperkusje na ilości dostaw w miesiącu lutym, Fiat z całą stanowczością podjął decyzję o zagwarantowaniu swoim klientom najwyższego poziomu jakości produktu. Niezależnie od kosztów tych interwencji, Grupa podtrzymuje założenia na rok 2008.

Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas