Młodzi muzycy zginęli w wypadku. Kierowca celowo zjechał z mostu?

"Nie możemy znaleźć innego wytłumaczenia" - w ten sposób jeden ze śledczych, badających sprawę tragicznego wypadku samochodu, którym podróżowali członkowie zespołu Viola Beach, komentuje doniesienia o tym, że kierowca auta celowo zjechał z mostu w Sodertalje w pobliżu Sztokholmu. W wypadku zginęli wszyscy pasażerowie auta i kierowca.

Szwedzka policja bada, czy kierowca samochodu, w którym jechali członkowie zespołu Viola Beach celowo zjechał z mostu do kanału. Jak na razie nie ujawniono tożsamości osoby, która siedziała za kierownicą jednak wiadomo, że we krwi nie miała ona ani alkoholu ani narkotyku.

Lars Berglund, jeden z oficerów badających wypadek powiedział w rozmowie z gazetą "Aftonbladet", że policjanci "nie mogą znaleźć innego wytłumaczenia".

Wygląda na to, że kierowca działał celowo - dodał.

Do wypadku doszło w nocy z 13 na 14 lutego. W Sodertajle samochód, który jechali muzycy, nie zatrzymał się przed zamykającym się mostem zwodzonym, uderzył w barierki ochronne i wpadł do wody.

Reklama

Według policji system ostrzegający kierowców przed wjazdem na zwodzony most był sprawny, migały światła, znaki informowały, iż most jest podniesiony, były też rozstawione specjalne bariery.

Zginęli wszyscy członkowie brytyjskiego zespołu Viola Beach: Kris Leonard, River Reeves, Tomas Lowe, Jack Dakin i ich menadżer Craig Tarry.

Grupa wracała ze swojego koncertu na festiwalu w Norrköping. To było pierwsza zagraniczna trasa muzyków z Viola Beach.

(abs)

RMF FM
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy