Mistrzami w zarabianiu są Niemcy. A pod kreską...
Wytwarzanie samochodów przez lata było bardzo intratnym interesem, ale od kiedy przez światowe rynki przetoczyła się fala kryzysu, wielu producentów zaczęło przymierać głodem.
Niemiecki uniwersytet w Duisburgu-Essen opublikował właśnie ciekawy raport, dotyczący dochodów (bądź strat) poszczególnych marek w przeliczeniu na jeden wyprodukowany samochód.
Co ważne, dane ograniczają się jedynie do pieniędzy pochodzących z produkcji i sprzedaży pojazdów - pomijają natomiast dodatkowe formy przychodu, jak np. świadczone przez wielu producentów usługi finansowe. Które firmy najlepiej radzą sobie ze zbijaniem fortuny na produkowanych przez siebie pojazdach?
Zgodnie z przewidywaniami okazało się, że kluczem do sukcesu nie jest wcale niska cena. Zdecydowanie ważniejszy jest obecnie wizerunek marki. Preferencje nabywców świadczą bowiem o tym, że nowy samochód - przede wszystkim - wyrażać ma status materialny właściciela. Nic więc dziwnego, że czołowe miejsca rankingu okupowane są przez producentów segmentu premium. Nie sposób też nie zauważyć, że absolutnymi mistrzami w zarabianiu na swoich produktach są marki niemieckie.
Zdecydowanym liderem zestawienia jest Porsche. Legendarny producent samochodów sportowych na każdym aucie zarabia średnio aż 17 056 euro! Marża operacyjna firmy wynosi rekordowe 17,6 proc.
Drugie miejsce w zestawieniu zajmuje BMW. Producent z Bawarii na każdym aucie zarabia średnio 4 137 euro, marża wynosi 10,9 proc. Ostatni stopień podium należy do Audi. Firma z Ingolstadt zarabia średnio 3 732 euro na każdym wyprodukowanym samochodzie.
Zaraz za podium - na czwartym miejscu rankingu - znalazł się inny niemiecki producent - Mercedes Benz. Marka ze Stuttgartu na każdym wyprodukowanym aucie (wliczając w to Smarta) zarabia średnio po 3 021 euro.
Co zaskakujące, całkiem nieźle radzi dziś sobie koncern Chrysler. Amerykański gigant, który jeszcze kilkanaście miesięcy temu znajdował się na skraju bankructwa i który jako jedyny w czołówce produkuje samochody popularne (marek Jeep, Chrysler i Dodge), na każdym sprzedanym samochodzie inkasuje średnio 1 579 euro.
Pierwszą piątkę, która pochwalić się może najwyższymi marżami, zamyka koncern Hyundai-Kia. Dzięki rozsądnie skalkulowanym kosztom i ofensywnej polityce modelowej Koreańczycy wzbogacają się na każdym sprzedanym aucie średnio o 1 183 euro.
Wśród producentów, którzy zyskują na każdym sprzedanym aucie znalazły się też kolejno takie marki, jak: Nissan (średni zysk 890 euro), Ford (średni zysk 824 euro), Skoda (średni zysk 758 euro), Volkswagen (średni zysk 751 euro), Toyota (średni zysk 707 euro), koncern General Motors (średni zysk 635 euro) oraz Honda, która na każdym sprzedanym pojeździe zarabia jedynie 319 euro.
Niewielkie zarobki Hondy są jednak niczym w porównaniu ze stratami, jakie notują popularne marki europejskie. Dla przykładu, do każdego sprzedanego samochodu koncern Renault dokłada średnio po 241 euro. W jeszcze gorszej sytuacji jest hiszpański Seat, który na każdym sprzedanym aucie notuje stratę w wysokości 364 euro.
Prawdziwy dramat przeżywa zarząd koncernu PSA. Francuski gigant motoryzacyjny ponosi olbrzymie straty. Wysokie koszty pracy i niski popyt sprawiają, że każde sprzedane auto to dla Citroena czy Peugeota strata w wysokości 510 euro.
Oczywiście 510 euro straty na samochodzie nie znaczy, że Francuzi stosują ceny dumpingowe. Po prostu sprzedaż samochodów jest obecnie zbyt mała, by dochód z niej mógł pokryć koszty stałe (związane z głównie z produkcją). W efekcie firma notuję stratę, która podzielona na liczbę sprzedanych samochodów dała właśnie taki średni wynik.
Co ciekawe, kryzys daje się producentom we znaki głównie w Europie. W ujęciu globalnym GM zarabia na każdym samochodzie po 635 euro. Gdy jednak poddamy analizie wyniki finansowej europejskiego oddziału, okaże się, że Amerykanie tracą na każdym sprzedanym w Europie pojeździe (Chevrolet, Opel i Vauxhall) po 834 euro!
W jeszcze gorszej sytuacji jest europejskie przedstawicielstwo Forda. W ujęciu globalnym każde sprzedane auto przynosi Fordowi zysk w wysokości 824 euro. Na Starym Kontynencie każdy sprzedany przez Forda pojazd to aż 967 euro straty!
W przypadku tych marek problem jest dokładnie taki sam, jak w przypadku producentów francuskich - zbyt niska sprzedaż nie wystarcza by pokryć koszty.