Mieszkańcy Kijowa uciekają. Drogi zakorkowane
Zbliżające się do stolicy Ukrainy, Kijowa, walki powodują, że coraz większa liczba mieszkańców miasta próbuje uciekać w kierunku zachodnim. Korki na drogach wyjazdowych są potężne.
Exodus zaczął się natychmiast po rosyjskiej napaści w czwartek i trwa w piątek. Sznury samochodów jadą od strony Kijowa na zachód Ukrainy. Duży ruch jest nawet na bocznych drogach. Na większości stacji benzynowych widać kolejki pojazdów.
"Jadę do Lwowa, chciałabym do Polski, ale słyszałam, że są na granicy bardzo długie kolejki. Więc na razie Lwów" - mówi pod Żytomierzem ok. 60-letnia kobieta. Jak opowiada, była w Kijowie w celach zdrowotnych, a sama pochodzi z Iwano-Frankiwska. Zaznacza, że nie chce jednak wracać do swojego miasta. Słyszała dźwięki czwartkowych eksplozji w ukraińskiej stolicy.
Na drodze wyjazdowej z Kijowa widać było po południu ludzi stojących na poboczu z torbami, walizkami i próbujących złapać okazję. W godzinach popołudniowych centrum miasta było opustoszałe.
W czwartek i w nocy trwały zacięte walki o położone pod Kijowem lotnisko, na którym wylądował rosyjski desant. W piątek rano pojawiły się informacje, że rosyjskie czołgi są już tylko 30 km od Kijowa. W nocy nad miastem trwały walki powietrzne, strącono prawdopodobnie jeden ukraiński myśliwiec Su-27 oraz samolot lub dron rosyjski. Szczątki obu maszyn spadły na tereny zurbanizowane.
Ukraińcy nie wypuszczają już z kraju mężczyzn w wieku od 18 do 60 lat. Jednocześnie apelują o zgłaszanie się do punktów mobilizacyjnych.
***