McLaren F1 z roku 1998 i Ferrari 250 GTO Berlinetta przedmiotem konfliktu

Przed sądem w Londynie toczy się proces, który ma rozstrzygnąć spór między biznesmenem Zhao Hua Chenem i jego byłym doradcą finansowym Erikiem Po Chi Shenem. Przedmiotem konfliktu są m.in. dwa niezwykle cenne samochody: McLaren F1 z roku 1998 oraz Ferrari 250 GTO Berlinetta, rocznik 1963. Ich łączną wartość szacuje się na, bagatela, 87 mln dolarów.

Pan Chen, bliski współpracownik miliardera Zhongtiana Liu, potentata z branży aluminiowej, oskarża pana Shena, że ten notorycznie go oszukiwał, podając nieprawdziwe, zawyżone kwoty, które rzekomo wydawał na zakup nieruchomości dla swego pracodawcy. Za wyłudzone wskutek fałszowania raportów finansowych pieniądze zafundował sobie kosztowną posiadłość za granicą, kupował rzadkie czerwone diamenty, nabył też dwa wspomniane klasyki.

Wyceniane na 72 miliony dolarów Ferrari 250 GTO Berlinetta to jeden z zaledwie 39 ogółem wyprodukowanych egzemplarzy tego modelu (niektóre źródła podają liczbę 33 lub 36) i jeden z kilku, które przetrwały do dzisiejszego dnia. Auto, napędzane trzylitrowym silnikiem V12 o niebotycznej jak na owe czasy mocy 300 KM, należało poprzednio do znanego kolekcjonera samochodów Jeana Pierre'a Slavica oraz Chrisa Evansa, brytyjskiego prezentera telewizyjnego i współgospodarza kilku odcinków wznowionego po odejściu Jeremy'ego Clarksona programu Top Gear. Inne z zachowanych Ferrari 250 GTO Berlinetta w 2013 r. zmieniło właściciela za 52 mln dol.

Reklama

Ciekawą przeszłość ma też kosztujący 15 mln dolarów McLaren. Trzy lata temu Eric Po Shi Shen wybrał się nim do Włoch na ekskluzywny rajd z udziałem posiadaczy samochodów tej marki. Niestety, już pierwszego dnia rozbił się na drzewie. Podobno jako pierwszy nieszczęsnemu chińskiemu kierowcy pospieszył z pomocą aktor i wielki miłośnik motoryzacji Rowan Atkinson, czyli Jaś Fasola.

Proces, który przesądzi o losach Ferrari i McLarena, toczy się w Londynie, bo właśnie w Anglii - na starym lotnisku w Suffolk - oba auta są aktualnie garażowane.

Dodajmy, że Mr Shen zaprzecza wszystkim stawianym mu zarzutom.

Przenieśmy się teraz do Hongkongu, gdzie właśnie sprzedano najdroższe miejsce postojowe świata. Niejaki Kwan Wai Ming, szef firmy Huarong Investment Stock Corp, za przywilej parkowania w podziemiach budynku, w którym mieszka, zapłacił równowartość około 664 tys. dolarów, czyli prawie 38 tys. dol. za każdy metr kwadratowy. Wcześniej ów 58-letni finansista w tym samym kompleksie nabył (za 11,35 mln dol.) dwa apartamenty i trzy inne miejsca postojowe.

Niestety, dziennik South China Morning Post nie podaje, jaki samochód będzie parkował na oznaczonym numerem 14 prostokącie o powierzchni 17,5 m.kw. Nawiasem mówiąc, wszystkie liczby zawierające cyfrę 4 są w chińskiej tradycji uznawane za nieszczęśliwe. Dlatego w numeracji kondygnacji w wielu wieżowcach w Hongkongu pomija się piętra 4, 14, 24 itd. Najwyraźniej jednak Mr Kwan Wai Ming nie należy do ludzi przesądnych. Za to bez żadnych wątpliwości do nader zamożnych.      

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy