Marian Bublewicz zginął 30 lat temu. Kibice wciąż pamiętają
20 lutego 1993 roku na wypadku na Rajdzie Dolnośląskim zginął Marian Bublewicz. Dziś obchodzimy 30. rocznicę tego tragicznego wydarzenia.
Spis treści:
Popularny "Bubel" był 20-krotnym mistrzem Polski w różnych kategoriach, w tym aż 6-krotnie w klasyfikacji generalnej Rajdowych Samochodowych Mistrzostw Polski. W 1992 roku za kierownicą Forda Sierry Cosworth wywalczył tytuł wicemistrza Europy, przegrywając tylko z Erwinem Weberem.
To miało być pożegnanie z Fordem Sierrą
Na sezon 1993 Bublewicz miał otrzymać zupełnie nowe auto - Forda Escorta Cosworth. Zawodnik odbył pierwsze testy tego samochodu w Wielkiej Brytanii, które wypadły bardzo pozytywnie. Jednak Anglicy nie zdążyli przygotować Escorta na start w pierwszym rajdzie rozpoczynających się mistrzostw Polski.
W Zimowym Rajdzie Dolnośląskim Bublewicz wystartował więc ponownie Sierrą, wypożyczoną z belgijskiej firmy. Miał to być pożegnalny start tym modelem, a jak się okazało, był to ostatni start w karierze wielkiego kierowcy.
Tragiczny wypadek załogi Bublewicz - Żyszkowski na odcinku Orłowie - Złoty Stok
Na piątym odcinku specjalnym Orłowiec - Złoty Stok doszło do wypadku. Na prawym zakręcie biało-czerwoną Sierrę w barwach Marlboro postawiło bokiem. Kierowca próbował ratować się kontrą, samochód jednak nie posłuchał i z prędkością około stu kilometrów na godzinę opuścił drogę, a następnie stroną kierowcy uderzył w przydrożne drzewo. Siła uderzenia była tak potężna, że Ford owinął się wokół drzewa, a klatka bezpieczeństwa pękła niczym zapałka...
Kibice pomogli opuścić rozbity pojazd pilotowi. Ryszard Żyszkowski miał "tylko" złamaną rękę i uszkodzony bark. Przytomnego Bublewicza nie udało się wydostać z wraku. Nic nie była w stanie zdziałać karetka, która wkrótce pojawiła się na miejscu wypadku, a także straż pożarna, która nie była wyposażona w sprzęt do rozcinania karoserii.
Dopiero sami kibice, z pomocą siekiery i własnych mięśni, po długich 40 minutach, uwolnili kierowcę. Własnymi rękami zepchnęli wrak samochodu z drzewa i dopiero to pozwoliło na wydobycie Bublewicza, który z poważnymi obrażeniami (pęknięty pęcherz moczowy, złamana miednica i inne obrażenia wewnętrzne) został odwieziony do szpitala w Lądku Zdroju.
Tam rozpoczęła się trwająca 5 godzin operacja. Niestety, wkrótce napłynęła szokująca rajdowych kibiców wiadomość: Marian Bublewicz zmarł... Miał 42 lata.
30. rocznica śmierci Mariana Bublewicza. Kibice pamiętają
Dzisiaj mija okrągłe 30 lat od tego wydarzenia. To w rajdach prawdziwa epoka. Pojawili się nowi idole, nowe, szybsze samochody. Marian Bublewicz cały czas żył jednak w pamięci kibiców. I żył będzie nadal. Podobnie jak Janusz Kulig, który tragicznie zginął na przejeździe kolejowym w Rzezawie, gdy dróżniczka nie opuściła zapór, 13 lutego 2004 roku. Luty to tragiczny miesiąc dla polskich rajdów...
Pamięć o obu wielkich kierowcach trwa m.in. dzięki organizowanemu cyklicznie w Wieliczce "Memoriałowi Janusza Kuliga i Mariana Bublewicza". Tegoroczna impreza odbędzie się w dniach 24 - 26 marca.
***