Małe samochody mogą znacznie podrożeć

W najbliższych pięciu latach z rynku zniknąć może większość aut segmentu A. Eksperci szacują, że do 2021 roku rynek mikrosamochodów skurczy się do niespełna 1 mln egzemplarzy.

Czy segment samochodów najmniejszych czeka rewolucja?
Czy segment samochodów najmniejszych czeka rewolucja?INTERIA.PL

Wiele wskazuje na to, że zbliżamy się do błędnego kola. Sprzedaż najmniejszych samochodów maleje ze względu na coraz wyższe ceny. Równocześnie producenci bez korekty cenników nie są w stanie spełnić rygorystycznych wymogów dotyczących czystości spalin czy obowiązkowego wyposażenia.

Tylko w tym roku z oferty zniknąć ma np. produkowany w Eisenach Opel Adam. Informacje o przejęciu przez Toyotę na własność fabryki w czeskim Kolinie, gdzie produkowane są Citroen C1, Peugeot 108 i Toyota Aygo, zaowocowały lawiną domysłów. Część rynkowych analityków uważa, że PSA zupełnie wycofa się z segmentu A.

Podobne głosy dochodzą też ze strony światowego lidera - Volkswagena. Dyrektor generalny niemieckiego koncerny - Herbert Diess - stwierdził niedawno, że budowa pojazdów tej wielkości przestaje mieć ekonomiczne uzasadnienie. W jego opinii, by spełnić szykowane od 2021 roku normy emisji spalin, cena modelu Up! musiałaby wzrosnąć o - uwaga - 3,5 tys. euro, czyli około 1/5! Mało prawdopodobne, by klienci byli w stanie zaakceptować tak znaczącą podwyżkę w segmencie, który wybierany jest głównie przez pryzmat kosztów.

Trzeba również zauważyć, że producenci samochodów od lat zarabiali najmniej właśnie na najmniejszych i najtańszych modelach.

Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas